Na początku wczorajszej sesji widać było gotowość byków do ataku. W Mediolanie, gdzie pojawiło się ostatnie zarzewie spadków, FTSE MIB Index w ciągu dnia odrobił prawie wszystkie wcześniejsze straty. Finisz jednak wypadł poniżej otwarcia. Podobnie było w Paryżu, gdzie CAC 40 zakończył sesję prawie że na dziennych minimach. Bilans +0,7% trudno uznać za zwycięstwo byków, którym od dłuższego czasu brakuje paliwa do wzrostów.
Także we Frankfurcie nie widać wiary we wzrosty. Małe spółki praktycznie pozostają bierne na wszelkie próby wyrwania indeksów na północ. Wczorajsze zamknięcie sDAX (+0,1%) wypadło na poziomach testowanych w styczniu tego roku. A do historycznych szczytów brakuje aż 30%.
Takie same zaległości ma mDAX, który pod koniec lipca nie poradził sobie z ruchomą granicą rozdzielającą rynek byka od niedźwiedzia w długim terminie. Wczoraj zaś próba lokalnego podbicia zakończyła się falstartem. W średnim terminie rysuje się kanał, którego górne ograniczenie dodatkowo blokuje aktywność byków. Natomiast dolne ograniczenie ww. formacji (27000 pkt) może stanowić magnes dla niedźwiedzi.
Czwartkowa przecena w USA, pod względem intensywności, nie różni się od tego, co można było już zaobserwować w ostatnich tygodniach. DJIA (-0,5%) pozostaje na lokalnej półce i jak na razie jankeskie byki nie zostały spacyfikowane. S&P 500 (-0,7%) ucieka na południe, czyli w kierunku wyznaczonym przez objęcie bessy. Świecowa formacja z ostatnich dni lipca nadal nie została zanegowana. Brakuje także odpowiedzi popytu i dopóki nie pojawi się formacja o pozytywnym wydźwięku, spadki mają prawo postępować. Jak na razie przybrały one postać korekty spadkowej, jednakże w długim terminie jedną z koncepcji jest ta, wg której od miesięcy trwa jedynie zwyżka korekcyjna. To sprawia, że w momencie rozpędzania się spadków na Wall Street, początkowa faza przeceny będzie traktowana jako korekta wzrostów, a nie impuls bessy.
Patrząc na wykres Nasdaq 100 coraz wyraźniej widać, że baribale są zdeterminowane do powrotu na parkiet. Wczoraj indeks przełamał lokalne wsparcie. Wg geometrii celem ma prawo okazać się strefa 14400-14300 pkt. Oporem na ten tydzień są 15803 pkt i do tej wysokości przewagę mają niedźwiedzie. Tygodniowe formacje świecowe sprzyjają spadkom, a miejsca do zniżki jest całkiem sporo. Tym bardziej, że kluczowi gracze jak Microsoft Corp. zaliczają coraz to niższe poziomy. Wczoraj za jedną akcję inwestorzy płacili najniżej od maja. Na wykresie jak na razie nie widać poprawy a podażowe formacje ostrzegają o lipcowej pułapce hossy. Ze zmianą trendu włącznie.
Maluchy notowane nad Wisłą, podobnie jak ich koledzy z Deutsche Boerse czy Wall Street, nie mają ostatnio łatwego życia. sWIG80 od kilku sesji nurkuje, oddalając się od historycznych rekordów. Wprawdzie wczorajsze spadki rzędu 0,2% trudno uznać za ostrzeżenie dla inwestorów, ale kolejny, spadkowy tydzień z rzędu może robić negatywne wrażenie. Tym bardziej, że pacyfikacja byków odbywa się w strefie, w której ważą się losy hossy. Podwójny szczyt byłby obecnie najmniej pożądaną formację wśród akcjonariuszy małych spółek.