O fatalnej, piątkowej sesji handlujący w Warszawie szybko zapomnieli. Po lekkim zawahaniu na samym początku sesji inwestorzy znów nabrali ochoty do kupowania akcji. W miarę upływu kolejnych godzin handlu w Warszawie popyt poczynał sobie coraz śmielej, by zakończyć sesję efektowną zwyżką głównych indeksów. WIG20 finiszował 1,65 proc. nad kreską, a WIG zyskał prawie 1,4 proc.
Warto docenić, że handlujący w Warszawie pozostali odporni na negatywne impulsy płynące z pozostałych europejskich rynków, na których wyraźnie brakowało chętnych do zakupów, a indeksy znajdowały się pod presją. Nie był to jednak efekt niepokojących, weekendowych wydarzeń w Rosji, a raczej pogarszających się perspektyw kluczowych europejskich gospodarek. Kolejne negatywne sygnały, wskazujące na pogorszenie koniunktury, napłynęły właśnie z Niemiec. Lekki optymizm panował natomiast wśród amerykańskich inwestorów, co wsparło indeksy na Wall Street. Przewaga kupujących nie była jednak zbyt przekonująca.
Beneficjentami poprawy nastrojów na krajowym parkiecie byli przede wszystkim posiadacze walorów największych firm z indeksu WIG20. Motorem odbicia były efektownie drożejące akcje banków, z powodzeniem odrabiające piątkowe straty. Prym w tym gronie wiódł mBank zyskując prawie 6 proc. Na celowniku kupujących znalazły się również walory LPP, które przewodziły zwyżkom przez większą część sesji. Pozostałe spółki z indeksu zostały nieco w tyle, ale niemal wszystkie poza JSW i Asseco zakończyły notowania na plusach.
Papiery mniejszych spółek cieszyły się wyraźnie mniejszym powodzeniem. Patrząc pod kątem poszczególnych segmentów lepiej wypadł mWIG40, ale głównie za sprawą obecnych w nim banków Millennium i ING Banku Śląskiego. Na szerokim rynku znów uwagę przykuwały akcje Elektrociepłowni Będzin, które najwyraźniej ponownie stały się celem spekulantów, tym razem zyskując ponad 34 proc.