Już w tym tygodniu może się wyjaśnić, czy indeks zdoła wreszcie pokonać tę barierę, z którą nie potrafił sobie poradzić na początku grudnia ub.r. A może i ta próba okaże się nieudana? Nie pozostaje nic innego, jak poczekać na efekty tej kolejnej konfrontacji. Giełdowe byki liczą po cichu też na pełne ukształtowanie się, zarysowującej się stopniowo (co najlepiej widać na wykresie miesięcznym), formacji odwróconej głowy z ramionami – ale i tutaj trzeba poczekać, czy styczeń faktycznie potwierdzi te nadzieje.

Nie da się ukryć, że bycze wizje rozwoju wydarzeń łatwiej byłoby snuć, gdyby nie towarzyszyła im silnie restrykcyjna polityka monetarna. Stopy procentowe w USA są na poziomie najwyższym od jesieni 2007 r. (4,5 proc.), a w lutym i marcu mają jeszcze urosnąć po 25 pkt baz. W tle trwa rekordowe „zacieśnianie ilościowe” (QT), do którego od marca ma na dodatek dołączyć Europejski Bank Centralny.

O ile początek roku stoi pod znakiem wyraźnie malejących obaw przed recesyjnymi skutkami szoku monetarnego – co potwierdzają wyniki najnowszego globalnego sondażu BofA wśród zarządzających funduszami – o tyle wydaje się, że temat ten będzie powracał jeszcze niczym bumerang w trakcie całego roku.

Na razie mimo wszelkich wątpliwości fundamentalnych trzymajmy kciuki, by S&P 500 zdołał przedłużyć okres odwilży, przebijając wspomnianą linię bessy.