W USA S&P 500 spadł o 0,03%, a Nasdaq o 0,52%. Najciekawszą obecnie spółką wydaje się Tesla, której silne odbicie z dołków w środę (+7,82%) było źródłem dobrych nastrojów przed weekendem. W piątek producent samochodów elektrycznych notował jednak delikatne spadki, a utrzymująca się zła prasa wokół Elona Muska pozostaje czynnikiem ryzyka.
W godzinach porannych coraz więcej wskazuje, że próba wyznaczenia nowych listopadowych szczytów EUR/USD zakończy się niepowodzeniem i to pomimo presji na rentownościach długoterminowego amerykańskiego długu skarbowego. 10-latki kwotowane są w poniedziałek przy poziomach 3,64%, niemal 80 pb. poniżej 2-latek. Tego rodzaju wyceny trudno określić inaczej niż jako narastające przekonanie dotyczące tzw. „policy mistake” (błędu w polityce monetarnej) Fedu i obawy o to, że tegoroczne zacieśnienie zakończy się dość poważną recesją. Najważniejszym pytaniem w tym tygodniu będzie, jak w związku z tym będą zachowywać się członkowie FOMC – najbliższe dni przyniosą zalew ich wystąpień przed kolejnym okresem zakazu wypowiedzi. Dziś będą wypowiadać się m.in. J. Bullard i J. Williams, kluczowy będzie jednak przekaz J. Powella w środę. W ostatnich miesiącach prezes Fed niemal nieprzerwanie trzymał rynkowe wzrosty w ryzach, sugerując nieprzejednaną postawę. Wciąż ma on w ręku mocne argumenty w postaci silnego rynku pracy i braku potwierdzenia spadku presji inflacyjnej w postaci twardych danych, ale przy sygnałach słabnącego wzrostu i zachowaniu wskaźników wyprzedzających, stoją one pod coraz większym znakiem zapytania.
Nie bez znaczenia jest fakt, że miejscem, gdzie najwięcej się dzieje, jest ostatnio rynek ropy. Od początku miesiąca ceny WTI spadły o 15%, z czego ponad 3% dzisiaj rano za sprawą sytuacji w Chinach. Ropa jest tym samym najtańsza od początku roku, przełamując tradycję, zgodnie z którą w okresach poprzedzających recesję zazwyczaj silnie rosła (czasem będąc jej częściową lub główną przyczyną, wyjątkiem jest kryzys COVID-owy). W USA ceny benzyny w odniesieniu do dochodów konsumentów są obecnie na poziomach z 2018 r. z perspektywą dalszego spadku. Efekt listopada będzie jeszcze silniejszy w reszcie świata, bo o około 5% osłabił się dolar. W tej sytuacji trudno chwilowo być pesymistą co do perspektyw inflacyjnych.
Obecnie głównym źródłem bólu głowy dla producentów surowca ponownie stały się Chiny. W godzinach porannych spadają główne indeksy azjatyckie, Hang Seng traci przeszło 1,6%, i tak odrabiając część nocnej przeceny. Przez Państwo Środka w weekend przetoczyła się fala protestów przeciwko polityce „zero COVID”, na mniejszą skalę mogą one być kontynuowane dzisiaj. Dzień niemal na pewno rozpocznie się od dość wyraźnych spadków, choć trudno stwierdzić na razie, czy obawy o chiński wzrost i niepokoje społeczne będą miały poważniejszy wpływ na Europę i USA. Efekt narastających oczekiwań na pivot Fedu może tu zrównoważyć, ale uważamy, że chwilowo może rozpocząć się korekta trwająca do około połowy przyszłego miesiąca – 13 grudnia będzie miała publikacja amerykańskiego CPI, uruchamiająca potencjalnie dalsze wzrosty. Taki sam efekt mogą mieć wprawdzie piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, ale musiałyby one okazać się bardzo złe, by dalej wpływać na obniżanie oczekiwań co do kolejnych podwyżek stóp w USA.
Mniejsze wahania
Adam Anioł, BM BNP Paribas Bank Polska
Piątkowa sesja na globalnych rynkach akcji przebiegała bez wyrazu, a indeksy kończyły dzień w zakresie -0,5%/+0,5%. Powodem tej sytuacji był w dużej mierze skrócony handel za oceanem, co również widoczne było w mniejszej zmienności rynkowej. W kraju tym razem lepiej zachowały się średnie i mniejsze spółki – mWIG40 pokonał poziom 4050 pkt i znalazł się tym samym najwyżej od trzech miesięcy. Sektorowo dobre radziły sobie motoryzacja, chemia oraz informatyka. Zwracamy uwagę, że na rynku dłużnym ubiegły tydzień kończył się znacznym spadkiem rentowności. W przypadku krajowych obligacji 10-letnich rentowności zeszły poniżej poziomu 6,70%, gdy jeszcze na początku miesiąca były to okolice 8,50%.