Indeks S&P 500 do chwili pisania tego tekstu zdołał wspiąć się na poziom najwyższy od 21 września, delikatnie przebijając lokalny szczyt poprzedniej krótkiej (dwudniowej!) korekty zwyżkowej z początku tego miesiąca. Byki na Wall Street liczą m.in. na poprawiającą się giełdową sezonowość w końcówce roku. Rozpoczynający się niebawem listopad historycznie był – średnio rzecz biorąc – jednym z lepszych miesięcy dla inwestorów, choć pamiętajmy też, że reguła ta zupełnie nie działała w burzliwych latach, takich jak 2008 lub 2000.

Szkoda też, że próby rozbudowy kolejnej korekty zwyżkowej na Wall Street nie są póki co potwierdzone szerzej przez np. indeks rynków wschodzących, który w ostatnich dniach znów pogłębiał dołki bessy.

Czynniki ryzyka dla rynków akcji pozostają niestety cały czas w mocy. Nie widać na razie żadnego przełomu ani jeśli chodzi o „monetarny szok”, ani też rosnące konsekwentnie ryzyko recesji w przyszłym roku.

Na czwartkowym posiedzeniu Europejski Bank Centralny podniesie stopy procentowe zapewne o kolejne 75 punktów bazowych, co będzie stanowiło preludium dla podobnego jastrzębiego ruchu amerykańskiej Rezerwy Federalnej na posiedzeniu 2 listopada. Według oczekiwań rynkowych stopy w USA mają do lutego dojść do pułapu 5 proc., a w tle postępuje rekordowe „ilościowe zacieśnianie”.