W tym tempie dynamika produkcji powinna osiągnąć wartości dodatnie we wrześniu br. Niska wartość produkcji w sierpniu ub.r. (niższa od kwietniowej o ponad 2 proc. w cenach stałych) sugeruje, że już opublikowane we wrześniu dane za sierpień powinny pokazać wzrost produkcji r./r. W okresie minionych kilkunastu lat nieujemna dynamika produkcji przemysłowej w naszym kraju skorelowana była z nieujemną dynamiką roczną WIG-u. Przełom września i października ub.r. to ostatni moment, w którym WIG20 znajdował się powyżej poziomu 2400. Spodziewane wyjście dynamiki produkcji na plus w sierpniu idealnie pasuje do prognozy powrotu WIG20 do poziomów z końca lata i początku jesieni ub.r. (właśnie okolice 2400 pkt).

Otwarte jednak pozostaje pytanie o ścieżkę tego wzrostu. Będący dla naszego rynku zwykle doskonałym wzorcem indeks MSCI Emerging Markets znacząco różni się w ostatnim okresie swoim zachowaniem od WIG-u. Po pierwsze, ceny akcji na rynkach wschodzących dno bessy ustanowiły "klasycznie" już w październiku ub.r., zaś marcowy dołek był ponownie "klasycznym" dołkiem pierwszej korekty nowego impulsu wzrostowego. Obecnie indeks MSCI EM (USD) jest na poziomie z 3 października ub.r., co na WIG20 odpowiada poziomowi 2352 pkt. Nawet benchmark dla rynków wschodzących Europy Środkowej i Wschodniej, czyli MSCI Eastern Europe Index (USD) wybił się do najwyższego poziomu od 13 października, co odpowiada WIG20 na poziomie 2098 pkt.

Nasz "deficyt" wzrostów w stosunku do EM można tłumaczyć silnym ubankowieniem głównych indeksów, które powoduje, że zachowują się obecnie dokładnie tak samo jak indeksy krajów rozwiniętych, które ciągle męczą się poniżej szczytów z początku stycznia (odpowiedników naszego 1920). "Niebankowy" sWIG80 osiągnął bowiem poziom z 6 października, a mWIG40 z 16 października.

Indeksy krajów rozwiniętych i WIG20 nie muszą wcale nadrobić tych "zaległości" w stosunku do EM. Dostosowanie może nastąpić również w drugą stronę albo wcale. Ale z obserwacji zachowania indeksów pozaeuropejskich EM (czy wykresu KGHM), płynie jasny wniosek, że pierwotne dno krachu miało miejsce w październiku 2008, a w marcu mieliśmy do czynienia jedynie z dnem wtórnym. A to oznacza, że analogia "marzec 2009 = październik 2002", z której wynikało, że poziom 1920 nie zostanie pokonany przez następne 3 miesiące, była błędna, a bardziej właściwa jest analogia "marzec 2009 = marzec 2003" (oczywiście w kilkumiesięcznej jedynie perspektywie).