· Kwietniowa sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA podniosła się do 4,68 mln, ceny domów drugi największy w historii spadek, o 15% r/r
[b]Diagnoza sytuacji na rynku akcji i prognozy[/b]
Już dawno nie mieliśmy w Ameryce dwóch kolejnych sesji o tak skrajnie różnym przebiegu. We wtorek notowania mocno rosły, by wczoraj większość tego ruchu w górę zniwelować. Należy to odczytywać jako wyraz słabości rynku—zakładając dominację w średnim terminie zwyżkowej tendencji można byłoby raczej oczekiwać, że wyraźny wzrost będzie miał optymistyczny wydźwięk i tym samym będzie skłaniał do dalszych zakupów w nadziei na kontynuację pomyślnej passy. Zresztą w ostatnich tygodniach mieliśmy kilka takich wyskoków w górę i kolejnego dnia dochodziło do stabilizacji, a nie zniżek kursów akcji.
Tak, jak we wtorek trudno było wskazać bezpośredni powód mocnego ruchu w górę, tak i wczoraj przyczyna zniżki nie była oczywista. Można było wskazywać na duży spadek cen domów na rynku wtórnym w USA (o 15% r/r), ale towarzyszył mu wzrost sprzedaży domów. Miesiąc wcześniej znacznie gorsze wiadomości przeszły bez echa. Przypomnijmy, że marcowa sprzedaż domów kompletnie rozczarowała, a mimo to w dniu publikacji tych danych giełda poszła w górę.
Można było przecenę na rynku akcji wiązać z rosnącą rentownością obligacji (w przypadku 10-latek poszła w górę o 0,2 pkt proc., do 3,7%). Jednak z tym zjawiskiem mamy do czynienia od ponad dwóch miesięcy. W tym czasie dochodowość 10-letnich papierów skarbowych podniosła się o prawie 1,2 pkt proc. Wczoraj zachowanie obligacji mogło jednak robić większe wrażenie ze względu na dużą skalę ruchu w górę. Towarzyszyła mu przy tym publikacja danych o liczbie zaciągniętych w minionym tygodniu kredytów hipotecznych (odnotowało ponad 14-proc. spadek). Widać więc, że sytuacja na rynku papierów skarbowych przekłada się na zainteresowanie kredytami hipotecznymi. Wzrost zyskowności obligacji ma też jeszcze inny Rezerwy Federalnej o skupie obligacji rządowych miała na celu obniżenie kosztów rynkowych pieniądza. W tym te działania okazują się kompletnie nieskuteczne.
Także z innych części świata mieliśmy wczoraj interesujące wiadomości. Pierwszy raz od 1996 r., czyli odkąd obliczane są dane o inflacji według unijnej, zharmonizowanej, metody, w Niemczech pojawiła się deflacja. Wyniosła 0,1% w skali roku. Wszyscy mają świadomość, że to w bardzo dużym stopniu efekt silnej zniżki cen paliw. Jednak od razu pojawiły się głosy, że taki wynik zwiększa ryzyko trwalszej deflacji. Można przypuszczać, że w kolejnych miesiącach inwestorzy znacznie baczniej będą się przyglądać danym o dynamice zmian cen.