W dalszym ciągu trwają zmagania o to, czy dojdzie do przełamania długoterminowego oporu, jaki dla indeksu WIG znajduje się na wysokości około 30 tys. pkt, czy też pokonane zostanie krótkoterminowe wsparcie, wypadające przy 29 tys. pkt. Charakter oporu uzasadnia to, dlaczego tak trudno się przez niego przebić. Ewentualny sukces kupujących miałby przy tym dalej idące konsekwencje z punktu widzenia oceny głównej tendencji na parkiecie. Z dużo większą odwagą pozwalałby mówić, że bessa o ile nie skończyła się, to na dłuższy czas odeszła w niepamięć.
Smaczku obecnej sytuacji dodaje to, że konsolidacja rozgrywa się powyżej przeciętej w początkach maja głównej linii trendu zniżkowego. Tym samym wybicie w górę z trendu bocznego pozwalałoby go interpretować jako ruch powrotny do linii trendu. Natomiast powrót poniżej niej (o czym będzie można mówić wraz z zamknięciem WIG-u poniżej 28,3 tys. pkt) oznaczałby, że mieliśmy do czynienia z fałszywym sygnałem kupna. W jego obliczu należałoby raczej liczyć się z powrotem bessy w kolejnych miesiącach.
Ostatnia porcja danych gospodarczych skłania do coraz większej ostrożności przy kreśleniu optymistycznych scenariuszy. Szczególnie martwią doniesienia z amerykańskiego rynku nieruchomości, który nie wykazuje oznak silniejszej poprawy. W kwietniu szybko spadały ceny domów, aktywność kupujących była niska, zmniejszała się skłonność do zaciągania kredytów na kupno domów, rekordowo mała była liczba rozpoczętych budów i pozwoleń na budowę.
Co jednak chyba najgorsze, znacząco zwiększyły się zapasy niesprzedanych domów na rynku wtórnym, co może mieć związek z rosnącą liczbą zajęć nieruchomości w wyniku niespłacania kredytów. W porównaniu z marcem podniosły się o 320 tys., do 3,97 mln. Przy obecnej sprzedaży potrzeba aż 10,2 miesiąca, by upłynnić tę górę zapasów. Bez przynajmniej ustabilizowania się sytuacji na rynku nieruchomości w Ameryce, trudno mówić o wyraźnym ożywieniu gospodarczym.
Przez ostatnie 3 miesiące zarówno kursy akcji, jak i wskaźniki skłonności do ryzyka wróciły do poziomów z okresu bankructwa Lehman Brothers. Przecena, jaka przetoczyła się przez giełdy po upadku tej instytucji, zakładała, że w związku z kryzysem sektora bankowego recesja przybierze rozmiary niespotykane w powojennej historii, a jej przezwyciężanie będzie znacznie trudniejsze niż we wcześniejszych przypadkach.