Paniczna reakcja inwestorów na dane z rynku pracy w USA nie jest uzasadniona

W reakcji na słabe dane o zatrudnieniu w USA w czerwcu WIG20 zakończył sesję na najniższym od tygodnia poziomie, ponownie rozbudzając obawy przed przełamaniem wsparcia w okolicach poziomu 1800 pkt.

Publikacja: 03.07.2009 08:08

Paniczna reakcja inwestorów na dane z rynku pracy w USA nie jest uzasadniona

Foto: GG Parkiet

Prawdę mówiąc, dziwię się, dlaczego inwestorzy co miesiąc z takim "nabożeństwem" śledzą informacje amerykańskiego Departamentu Pracy na temat zmian w poziomie zatrudnienia w pozarolniczym sektorze prywatnym.

Dynamika roczna tych danych w okresie minionych 20 lat wykazywała co prawda bardzo wysoką korelację z dynamiką PKB (0,85), ale przy opóźnieniu wynoszącym średnio aż około dwóch miesięcy. To oznacza, że czwartkowe informacje o spadku poziomu zatrudnienia w czerwcu odzwierciedlały tempo wzrostu gospodarczego w USA w kwietniu.

Biorąc pod uwagę fakt, że dynamika roczna S&P 500 wyprzedzała w tym okresie średnio dynamikę PKB o blisko cztery miesiące (sam rynek akcji jest dobrym wskaźnikiem wyprzedzającym dla gospodarki), otrzymujemy wniosek, że amerykańska giełda już w grudniu dyskontowała dane, o których otrzymaliśmy informacje wczoraj. Wczorajsza reakcja była tym bardziej bezsensowna, że już w środę w raporcie firmy ADP można było przeczytać prognozę czerwcowego spadku zatrudnienia o 473 tys. Spadek według Departamentu Pracy wyniósł prawie dokładnie tyle, bo 467 tys. Tymczasem według Bloomberga oczekiwania ekonomistów to jedynie -363 tys.

Równocześnie z tymi danymi podano - jak w każdy czwartek - znacznie bardziej interesujące (bo średnio wyprzedzające roczną dynamikę PKB o dwa miesiące) dane o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Tu nie nastąpiły większe zmiany: spadek z 630 tys. na 614 tys. Już taka stabilizacja sugeruje, że tempo wzrostu PKB w USA w skali roku powinno zbliżać się do około -0,9 proc. już w sierpniu (wobec -2,5 proc. w I kwartale).

Na tym tle sensacyjnie wygląda środowy raport firmy Challenger, Gray & Christmas, zgodnie z którym w czerwcu amerykańskie firmy zapowiedziały zwolnienie jedynie 77,4 tys. pracowników. Jest to najmniejsza liczba od maja 2008 roku, kiedy zgodnie z raportem Challengera zapowiedziano zwolnienia 53,6 tys. pracowników, a zarazem niższy poziom zwolnień od średniej z lat 2004-2006. W szczycie boomu w 2006 roku w najlepszym miesiącu zwolniono 37,2 tys. pracowników. W apogeum paniki wśród pracodawców w styczniu tego roku zwolniono 241 tys. osób.

To wynik, który w minionych 15 latach pobity został jedynie w apogeum poprzedniej recesji we wrześniu i październiku 2001 oraz w styczniu 2002 r. W ostatnich latach dane Challengera wyprzedzały informacje o "jobless claims" średnio o dwa miesiące. Gdyby ta zależność się utrzymała, to należałoby się spodziewać rychłego spadku liczby nowych bezrobotnych poniżej 600 tys. ze wszystkimi tego pozytywnymi konsekwencjami dla rynku akcji.

Giełda
Solidne wyniki Netflixa. Czy uspokoją nastroje na Wall Street?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Giełda
Powolne uspokojenie po cłach
Giełda
Popyt wygrywa kolejny tydzień
Giełda
Świąteczny prezent dla inwestorów z GPW
Giełda
Mieszane nastroje w Ameryce, GPW z wyraźną przewagą nad Europą
Giełda
Warszawa nie wystraszyła się Jankesów