Czy mają one podstawy w poprawie fundamentów gospodarczych, czy są jedynie wyrazem nadziei na polepszenie się sytuacji w kolejnych miesiącach?
Smaczku obecnej sytuacji na rynkach akcji dodaje fakt, że ostatni raz tak długi okres nieprzerwanych zwyżek mieliśmy aż 6 lat temu. To dodatkowo wskazuje na wyjątkowość aktualnych wydarzeń. Seria zwyżkowych sesji na dojrzałych parkietach musi zostać przerwana i to zapewne lada dzień. To nie ulega wątpliwości. Pojawia się przy tym pytanie, jaki charakter przybierze widniejąca na horyzoncie korekta zniżkowa - będzie spokojna czy jednak gwałtowna?
Ciekawe jest przy tym to, że do czerwcowych szczytów, które są teraz bardzo silnymi wsparciami, nie brakuje aż tak wiele. WIG oddalił się od niego o trochę ponad 5 proc., S&P 500 oraz DJ Stoxx 600 - o mniej. Powrót poniżej czerwcowego szczytu mógłby odnowić obawy przed trwalszym pogorszeniem koniunktury.
Wciąż widoczna na wykresie MACD, popularnego wskaźnika kierunku i siły trendu, podwójna negatywna dywergencja jest jednym z najsilniejszych w analizie technicznej ostrzeżeń przed odwróceniem zwyżkowej tendencji.W kontekście rozważań nad przesłankami obecnego wzrostu na giełdach warto odnotować dwie kwestie. Po pierwsze - stan naszej gospodarki w II kwartale, który możemy już podsumować po tym, jak poznaliśmy prawie wszystkie czerwcowe dane. Druga kwestia to skala aktualnej zwyżki, która powoduje, że już w I połowie października możemy spodziewać się wyjścia 12-miesięcznej zmiany indeksu WIG na plus, a pod koniec października osiągnięcia przez nią 30 proc., przy założeniu utrzymania się notowań na obecnym poziomie.
Wzrost o takiej skali powinien zbiegać się z wyraźną zwyżką w skali rocznej wskaźników gospodarczych. Tymczasem w II kwartale - poza wyraźnym ograniczeniem spadku dynamiki produkcji przemysłowej i niewielką poprawą w zakresie sprzedaży detalicznej - nie widać było zjawisk zapowiadających kształtowanie się pozytywnych tendencji.Oczywiście w ostatnich miesiącach roku "wyglądowi" wykresów wskaźników ekonomicznych pomagać będzie obniżająca się szybko baza porównawcza, ale wtedy inwestorzy coraz mocniej będą stawiać sobie pytanie o to, co przyniesie 2010 r.