Mimo że podczas wczorajszej sesji WIG20 zyskał 1,5 proc. i zakończył notowania na poziomie 2136 pkt, zaś WIG wzrósł o 1,2 proc., do 37 148 pkt, to inwestorzy nie mają powodów do zadowolenia. Od początku grudnia wskaźnik największych spółek jest 6,6 proc. pod kreską, zaś WIG 6 proc. Jeszcze na początku miesiąca analitycy spodziewali się, że może dojść do tradycyjnego rajdu św. Mikołaja. Obecnie mało jednak kto wierzy, że ostatnie dwa tygodnie na GPW mogą upłynąć pod znakiem wzrostu, choć analitycy nie wykluczają window dressing, czyli podciągania cen akcji podczas ostatnich sesji.
Window dressing możliwy
Powód nie najlepszych nastrojów na GPW wciąż jest ten sam. Jak podkreślają analitycy, problemy strefy euro, a także brak konkretów ze strony europejskich przywódców w sprawie walki z kryzysem, skutecznie odstraszają od większego zaangażowania w akcje.
– Patrząc na bieżące obroty na GPW, ale również na świecie, będące wynikiem „paraliżu" inwestorów w związku z nierozwiązaną sytuacją europejskiego zadłużenia, a także brakiem pomysłów na rozwiązanie tego problemu, trudno oczekiwać przebudzenia inwestorów w końcówce roku. Bez zaskakujących informacji ze strefy euro należy raczej spodziewać się marazmu i co do zasady niewielkiej zmienności na giełdzie – mówi Grzegorz Zięba, kierownik sprzedaży detalicznej w KBC Securities.
Z opinią tą zgadza się Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millennium DM
– Do końca roku spodziewałbym się raczej nudy i niskich obrotów. Inwestorzy są zmęczeni obecną sytuacją, kto miał zmienić portfel, to zmienił, kto nie zmienił, to albo świadomie, albo – z powodu niskiej płynności – nie mógł tego zrobić, a na nowe inwestycje nie miał środków – tłumaczy Materna.