Korekta o raczej symbolicznym rozmiarze może jednak nabrać istotnego znaczenia, wpływając na zachowania sporej części uczestników rynku.
Kwestia stopniowego spadku tempa rozwoju Chin pojawia się już od jakiegoś czasu w licznych dyskusjach. Część analityków i komentatorów (pamiętających jeszcze dane sprzed dekady – kiedy wzrost w Chinach był w okolicach „nastu" procent), dzisiejsze wartości z okolic 7 proc. przyjmuje niemal jak osobistą zniewagę.
Cały problem z oceną dynamiki wzrostu Chin polega na tym, że choć o kraju tym mówimy wciąż i w bardzo różnych kontekstach, nie trafia do nas, jaki postęp zrobił on na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Nie mówimy już o Chinach, których PKB na głowę wynosi kilkaset dolarów, a wachlarz towarów, jakie są tam wyrabiane i stamtąd eksportowane, sięga kilku czy kilkunastu produktów (trampki, piłeczki do tenisa stołowego, artykuły szkolne). Mówimy o kraju, którego produkt na głowę mieszkańca nie odbiega specjalnie od naszego sprzed dziesięciu lat. A gdyby do statystyk brać jedynie intensywnie zaangażowaną w produkcję przemysłową część, to z pewnością jest to kraj z produktem na głowę wyższym od naszego. Od kilkudziesięciu lat (a od kilkunastu bardzo intensywnie) Chiny rozwijają eksport na kolejne rynki, w kolejnych branżach. Ba – w obecnej rzeczywistości bardzo trudno wskazać liczne towary nie wyprodukowane w Chinach czy choćby bez istotnego wkładu importowego z Chin. Spowolnienie wzrostu chińskiej gospodarki jest naturalną konsekwencją nasycenia ich wyrobami całego już świata. Nie ma już nisz, których zapełnieniem można by zagwarantować nadzwyczajną skalę wzrostu eksportu i PKB. Bardzo podobną drogę przeszły swego czasu Japonia czy nieco po niej Korea Południowa i Tajwan. Dziś wzrost gospodarczy Japonii okazuje się interesujący już w okolicach 2 proc., a w Korei i na Tajwanie, gdy osiągnie wartość z przedziału 3,5–4 proc.
Myśląc o obserwowanym w światowych realiach związku między poziomem produktu krajowego na głowę mieszkańca a możliwym do wypracowania tempem wzrostu wypada wskazać, że Chiny rozwijają się w tempie wysokim. W dodatku ów wzrost realizowany jest systematycznie – bez naprzemiennego falowania zrywów gospodarki i recesji. Wartości dynamiki PKB z okolic 6–7 proc. powinny być więc traktowane jako atrakcyjne, nie zaś jako przejaw zadyszki tamtejszej gospodarki.