Waluty krajów rozwijających się zaczęły się umacniać w stosunku dolara, euro czy jena, a indeksy giełd gospodarek wschodzących radziły sobie wyraźnie lepiej w porównaniu z tymi z rynków rozwiniętych. Odwrócenie tych tendencji mogło być oczywiście spowodowane różnymi czynnikami, takimi jak brak wiary inwestorów w skuteczność programów luzowania monetarnego proponowanych przez banki centralne czy słaby sezon wyników wśród spółek z rynków rozwiniętych. Wydaje się jednak, że głównym powodem zainteresowania inwestorów krajami rozwijającymi się było odbicie cen surowców. Kurs ropy naftowej wzrósł od dołka o ponad 40 proc., a kurs miedzi i niklu odpowiednio o 15 i 20 proc. Pytanie brzmi, czy warto już teraz uwierzyć w długoterminową zmianę trendu na rynkach surowców, czy raczej postąpić według starego giełdowego powiedzenia „don't chase the rally"?
Wzrost cen ropy spowodowany był głównie obniżeniem jej produkcji w USA: mniejsze wydobycie wynikało z zamykania relatywnie droższych w eksploatacji odwiertów łupkowych. Produkcja w takich odwiertach jest jednak dość elastyczna, więc wzrost kursu może doprowadzać do szybkiego wznowienia wydobycia. Duży wpływ na notowanie ropy miała również zapowiedź zamrożenia produkcji w krajach OPEC i Rosji na poziomie ze stycznia. Przyglądając się bliżej temu porozumieniu, należy jednak zauważyć, że jest ono raczej korzystne dla podaży. Ilość surowca wydobywanego w styczniu była w tych krajach prawie rekordowa i bliska ich maksymalnym możliwościom produkcyjnych. Inwestorzy nie powinni także zapominać, że według aktualnych prognoz agencji energetycznych globalna produkcja i popyt na ropę naftową zrównoważą się dopiero na początku przyszłego roku. Prowadzi to do ciągłego wzrostu zapasów tego surowca, co z kolei będzie dużą przeszkodą w dalszym wzroście kursu.
Podobnie odłączony od fundamentów i napędzany raczej przesłankami technicznymi wydaje się wzrost cen metali przemysłowych. Biorąc pod uwagę nie najlepsze dane makroekonomiczne z Chin, obniżenie prognoz światowego wzrostu gospodarczego, dalszy spadek kosztów wydobycia oraz ciągle relatywnie odporną podaż, spodziewać się można, że wzrost kursu nie powinien potrwać długo. W dłuższym okresie cena metali przemysłowych będzie zależeć od czynników fundamentalnych, które na obecnie coraz bardziej się pogarszają.