Dzisiejszy raport ADP, który przedstawia zmianę pozarolniczego zatrudnienia w gospodarce Stanów Zjednoczonych, okazał się dużym rozczarowaniem. Rynek nastawiał się na wzrost zatrudnienia o 700 tysięcy, natomiast publikacja pokazała liczbę 330 tysięcy nowozatrudnionych – na pierwszy rzut oka to bardzo kiepski wynik. Warto jednak w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że raport ADP to swego rodzaju „zapowiedź” oficjalnych danych rządowych NFP - a w ostatnich miesiącach dane ADP miały wyraźny problem z poprawnym prognozowaniem wzrostu zatrudnienia, który co miesiąc poznajemy z kluczowego raportu NFP.
W obliczu dzisiejszej niespodzianki inwestorzy zapewne jeszcze bardziej skupią się na piątkowych danych NFP. Niewykluczone, że część ekonomistów i analityków postanowi zrewidować w dół swoje prognozy, a potencjalnie słaby raport rządowy może mieć duże znaczenie dla giełd. Problemy z odbudową rynku pracy mogą dać Rezerwie Federalnej swego rodzaju pretekst do opóźnienia tzw. taperingu, czyli redukcji programu QE. W tym miejscu na myśl przychodzi stwierdzenie „bad news is good news”, ponieważ potencjalne opóźnianie taperingu i dalszy „dodruk” w obecnej skali powinien w teorii wspierać ryzykowne aktywa. Z drugiej strony, istnieje również obawa o scenariusz stagflacyjny – wtedy gorsze dane z gospodarki w połączeniu z wysoką inflacją mogłyby stanowić poważne zagrożenie dla licznych klas aktywów.
Patrząc na dzisiejszą sesję amerykańską, indeksy S&P 500 i DJIA tracą odpowiednio 0,40% i 0,80%, choć Nasdaq100 pozostaje najbardziej odporny i oscyluje wokół kursu odniesienia – spółkom technologicznym pomaga dalszy spadek rentowności obligacji USA. Optymistyczne nastroje utrzymały się w Europie, gdzie indeks STOXX Europe 600 wspiął się na nowe szczyty, w czym pomogły solidne odczyty PMI i wyniki spółek. Warszawski WIG20 zyskał na koniec dnia 0,64%, natomiast cały szeroki rynek wzrósł o 0,54%.
Łukasz Pachucki
Dział Analiz XTB