Piekiełko przewidywalności

Nie wiem, co to jest za rodzaj kryzysu. Może kryzys wieku średniego? Choć jeżeli tak, to trochę się u mnie spóźnił. Mniejsza zresztą o szczegóły.

Publikacja: 27.01.2025 06:00

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po pro

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po prostu to zrobić"

Foto: materiały prasowe

Zdecydowanie dominującą cechą mojego kryzysu jest awersja do nudy. A także obsesyjne dopatrywanie się wszędzie jej oznak.

Od wniknięcia w pewne szczegóły nie da się uciec, a w każdym razie nie warto. Można by sądzić, że nuda to obojętność, nicnierobienie, wycofanie się z aktywnego życia na chwilę lub dłużej. Wszystko się zgadza, z tym że mówimy wtedy zaledwie i jedynie o nudzie obojętności. Może to być stan ostrzejszy i oznaczać apatię. Wtedy mamy do czynienia z nudą apatyczną. Obie nie kojarzą się szczególnie z aktywnością czy pobudzeniem do jakiegokolwiek działania. I słusznie.

Jednak poszerzmy pole znaczeń. Otóż istnieje też nuda regulacyjna (nie, nie chodzi tu o zmęczenie regulacjami prawnymi, lecz o rozregulowanie reakcji życiowych i podatność na zmiany lub na rozpraszanie uwagi), nuda poszukiwawcza (charakteryzuje się poszukiwaniem zmiany lub możliwości dekoncentracji umysłu) czy nuda reagująca, polegająca na szukaniu alternatywy.

Wynika z tego, że kiedy popadamy w nudę, to może to być stan bardzo produktywny, a wręcz wyzwalający z poczucia dyskomfortu lub frustracji. Przypuszczam, że u podłoża tych wszystkich gatunkowych wersji nudy leżą bardzo podobne stany psychiczne. Ale efekty są różne. Albo popadamy w inercję, albo, wręcz przeciwnie, „nosi” nas, chcemy działać, choćby i neurotycznie.

Ponieważ prawie wszystko kojarzy się z seksem, a niektórym jeszcze dodatkowo z rynkiem kapitałowym, to naszła mnie kolejna myśl. Mianowicie na temat tego, ile jest danego rodzaju nudy w nudzie ogółem, na polskiej giełdzie i w okolicach. Czyli ile jest cukru w cukrze. Tak to szło w „Poszukiwanym, poszukiwanej” Stanisława Barei, a wiekopomne te słowa wypowiadał w filmie Mieczysław Czechowicz. Warto przypomnieć, choćby na milisekundę, te historyczne postacie.

Wychodzi mi na to, że na polskim rynku wieje nudą obojętności, a w porywach nawet tą apatyczną. Zdarzają się, lecz rzadko, powiewy nudy regulacyjnej, poszukiwawczej i reagującej. Nie są one jednak zbyt mocne i przegrywają z niezmiennym wiatrem przeciwnym. Powiedziałbym, że polski rynek kapitałowy składa się w 90 proc. z nudy oznaczającej brak aktywności i najwyżej w 10 proc. z tej dającej wsparcie dla niepokoju, a więc działania.

No bo jak to inaczej wymierzyć, skoro, na przykład, ciągle odbywają się te same konferencje na temat rynku kapitałowego, a każda jest przełomowa, a co najmniej najważniejsza we wszechświecie, a przynajmniej ważniejsza od poprzedniej. Właśnie rozpoczął się kolejny sezon.

Jak można to inaczej wymierzyć, skoro co paręnaście miesięcy z piany morskiej, a ostatnio to już nawet z piany oceanicznej wyłania się strategia rozwoju giełdy.

Jak można inaczej, skoro mamy pyszny ład korporacyjny, doskonalony nieustannie. Ważne stanowiska obsadzane są nie w jakiś ekstrawagancki sposób, lecz tak, by zawsze dawało się obronić, że stało się to zgodnie z owym ładem. Czasami tylko jest to niewykonalne. Ale przecież wyjątek potwierdza regułę. Wiedzą to dzieci w wieku szkolnym.

Ponadto zgodnie z wszelkimi przewidywaniami znosimy podatek od zysków kapitałowych, to znaczy robimy to tak, by maksymalnie długo smakować sam proces zmiany. Najwidoczniej jest to operacja bardzo skomplikowana. Myślę, że to będzie tak, że najpierw my ją zakończymy, a zaraz potem Amerykanie wylądują na Marsie. Aż zdumienie ogarnia, gdy się pomyśli, że kiedyś nie było podatku Belki. Prawdopodobnie powodowało to jakąś niesłychanie niebezpieczną nierównowagę i permanentne zaburzenie i dlatego – na szczęście – podatek został wprowadzony. To może niech już zostanie, dla bezpieczeństwa.

Na koniec tej krótkiej listy kwestia właśnie bezpieczeństwa. Kwartał, a może i miesiąc bez jakiejś nowej bombastycznie ogłaszanej zmiany w prawie, regulacjach czy w stanowiskach urzędów, polegającej na dokręceniu śruby, byłby kwartałem (miesiącem) straconym. Dzięki temu mamy poczucie ciągłości i jednoznaczności polityki regulacyjnej. Istnieje hipoteza, że jest to wszystko zasadniczo antyrozwojowe. Ale dzięki temu nie są naruszone proporcje w nudzie.

To wszystko jest tak do znużenia... przewidywalne.

„Nieprzewidywalność”, kiedy mowa o politykach, to słowo inwektywa, a co najmniej degradujący epitet. Od lat figurą publiczną najczęściej nim stygmatyzowaną jest oczywiście Donald Trump. Ale pomyślmy, zamiast używać epitetów. Jeśli jakiś stan rzeczy jest nieefektywny, wadliwy, dysfunkcjonalny, i teoretycznie moglibyśmy coś tu i ówdzie przewrócić do góry nogami dla jego poprawy, lecz nie robimy tego w imię przewidywalności – a jeszcze bardziej górnolotnie, dla ochrony stabilności systemu – to na końcu wyłania się parodia. Może to być parodia wolnej gospodarki, rynku, demokracji, wolności słowa, zarządzania w biznesie i tak dalej. Zdarza się, że potem do władzy dochodzi ktoś, kogo wybierają zmęczeni tą parodią ludzie, bo ten ktoś daje obietnicę kontestacji i nieprzewidywalności.

Jeśli prawo jest złe, to powinno być zmienione tu i teraz. Zamiast tego pieścimy „przewidywalność”. Tak samo z innymi czynnikami nudy apatycznej, takimi jak kult nieustannej dyskusji, konsultowania, uzgadniania, budowania konsensusu, unikania konfliktu i kontrowersji. Na końcu – jeśli w ogóle dochodzi do jakiegoś „końca”, bo i z tym jest problem – powstaje rozwiązanie potworek, które coś tam niby pcha do przodu, ale zarazem zjada swój własny ogon.

To wszystko, co z prawdziwym przywództwem i z rozwojem ma niewiele wspólnego.

Przewidywalność prawdopodobnie jest bardzo dobrą cechą konstrukcyjną Nieba (ewentualnie też Piekła, choć lepiej, żeby nie istniało). Tutaj, na Ziemi, niech żyje Nieprzewidywalność. Zwłaszcza w czasie wielkiej transformacji będzie to nadzwyczaj przydatne.

Felietony
PPK jak lokata
Felietony
Czym jest Omnibus?
Felietony
PIT-em go!
Felietony
Sprzedawać czy nie sprzedawać?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Felietony
Jak naprawić wartość
Felietony
CSRD w praktyce