Szukając wyższej zmienności, wcale nie trzeba kierować się na rynek kryptowalut. Można ją znaleźć także na rynku surowców. Dobrym przykładem może być tutaj ropa naftowa, która w ostatnich tygodniach przeżywa burzliwe wzloty i upadki. W ostatnich dniach do głosu znów zaczęli dochodzić kupujący. Argumenty mają mocne, pytanie tylko, na ile wystarczy im determinacji.
OPEC+ w centrum uwagi
Powiedzieć bowiem, że dużo się dzieje na rynku ropy naftowe,j to w zasadzie tak jakby nic nie powiedzieć. Odmiana WTI jeszcze dwa tygodnie temu była poniżej 80 USD za baryłkę. Odmiana Brent była z kolei już poniżej 85 USD za baryłkę. Karta się jednak odwróciła. W ciągu dwóch tygodni ceny ropy naftowej podskoczyły o około 20 proc.
– Poprzedni tydzień przyniósł systematyczne zwyżki cen ropy naftowej – notowania tego surowca rosły każdego dnia, nadrabiając wcześniejsze przeceny i docierając do najwyższych poziomów od końcówki sierpnia. Zwyżka ta wiązała się z obawami dotyczącymi podaży ropy naftowej w obliczu obniżonych limitów wydobycia tego surowca przez kraje OPEC+. Największe obawy panują oczywiście w krajach europejskich, które borykają się z kryzysem energetycznym, będącym skutkiem wojny w Ukrainie i sankcji narzuconych przez Unię Europejską na Rosję. W dużo lepszej sytuacji są kraje azjatyckie, które korzystają z niższych cen rosyjskiej ropy naftowej – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. Wspomniana organizacja OPEC+ mocno ostatnio zaskoczyła rynek, decydując się na obniżenie produkcji surowca o 2 mln baryłek dziennie. Zdaniem Michała Stajniaka, analityka XTB, mocne wzrosty na rynku ropy naftowej, które obserwowaliśmy w ubiegłym tygodniu, mimo wszystko są zaskoczeniem, biorąc pod uwagę ograniczony realny wpływ decyzji OPEC+ oraz wciąż bardzo silnego amerykańskiego dolara, który wpływa raczej negatywnie na ceny surowców na świecie.
– Warto jednak zwrócić uwagę na inne czynniki, które mogą wspierać kontynuację wzrostów na rynku ropy. W listopadzie kończy się program uwalniania rezerw strategicznych w USA, wobec czego na koniec tego roku zabraknie około 1 mln baryłek na dzień podaży. Co więcej, Stany Zjednoczone zapowiedziały, że w pewnym momencie zamierzają odbudować zapasy, co może oznaczać zwiększenie popytu. Dodatkowo popyt w Chinach nie wygląda tak źle, jak wcześniej oczekiwano w związku z covidem. Rząd zwiększył limity na przerób ropy w prywatnych rafineriach. Nie należy również zapominać o możliwym zwiększonym działaniu elektrowni wykorzystujących paliwa ropopochodne, ze względu na ograniczone dostępy do gazu czy węgla – wylicza Stajniak.