Czwartek jest kolejnym dniem niepokojów na rynkach walutowych. Dolar chwilowo poprawiał historyczny rekord, by około południa zejść lekko pod kreskę, a kurs franka przekraczał niewidziane od paniki po zniesieniu parytetu do euro 5,05 zł, by gwałtownie cofnąć się prawie do 4,90 zł. Jak zauważa Piotr Matys, analityk firmy doradczej InTouch Capital Markets, słabość polskiego złotego widać zwłaszcza na tle dolara, który jest wspierany nie tylko przez podwyżkę stóp Fedu, ale i jastrzębie środowe wypowiedzi szefa Fedu Jerome’a Powella.
- Na podstawie analizy technicznej można pokusić się o prognozę, że dolar będzie kosztował powyżej 5 zł – zapowiada Matys.
Putin, Fed i SNB wspierają franka
Nastroje wokół złotego wyraźnie się pogorszyły jeszcze przed decyzją Fedu – po wypowiedziach Putina, że zrobi wszystko, żeby utrzymać zajęte terytoria. Rozpisanie na najbliższe dni pozornych referendów na okupowanych ziemiach ukraińskich zmniejsza szanse na zakończenie konfliktu, a zapowiedź mobilizacji oznacza, że najprawdopodobniej dojdzie do eskalacji działań zbrojnych.
Czytaj więcej
Większość jastrzębich prognoz (a jest ich 6) oznacza, że stopa funduszy Fed osiągnie w 2023 r. poziom 4,75 proc.
Jak zauważa Matys, kurs franka ciągną w górę czynniki podobne do tych oddziałujących na dolara – w czwartek bank Szwajcarii ponownie podniósł stopy, kończąc z polityką ujemnego kosztu pieniądza. Instytucja jest zdecydowana walczyć z inflacją, a to powinno wspierać szwajcarską walutę. Zdaniem specjalisty InTouch Capital Markets jest szansa na normalizację sytuacji na rynkach po zakończeniu najostrzejszej fazy kryzysu, jednak bardzo trudno o prognozy, kiedy mogłoby się to stać.