Ostatni tydzień przyniósł wiadomość, że upadła jedna z głównych spółek Janusza Palikota, czyli Manufaktura Piwa, Wódki i Wina. Nie udała się tam restrukturyzacja. Dlatego pierwszym pytaniem do doradcy restrukturyzacyjnego jest, czy restrukturyzacja w ogóle ma szansę na jakieś szczęśliwe zakończenie?
Tak, oczywiście. Ale w Polsce nie ma jeszcze takiej kultury restrukturyzacji jak w krajach Europy Zachodniej. I rzeczywiście restrukturyzacja niestety ma niższą skuteczność niż w krajach tak zwanej starej Unii. Jest wiele przykładów firm, które z powodzeniem się zrestrukturyzowały. Na przykład Biomet Lublin, który jest już w ogóle po zakończeniu wykonywania układu, a jest dużo podmiotów, które przeszły z sukcesem restrukturyzację i realizują układ. Na przykład GetBack, Piotr i Paweł, Computronic, Action. To są duże firmy, spółki akcyjne działające na terenie całego kraju. I restrukturyzacja w ich przypadku okazała się sukcesem.
Jaka jest dzisiaj skala restrukturyzacji w Polsce?
Obserwujemy rekordy, poprzedni rok był absolutnie rekordem i mieliśmy wtedy około 4,3 tys. otwartych restrukturyzacji. W tym roku najprawdopodobniej dobijemy do 4,4–4,5 tys. Czyli liczby nadal rosną. Tak samo w upadłości – też obserwujemy więcej upadłości niż w zeszłym roku. Co się natomiast zmienia, to dynamika przyrostu, która nie jest tak znacząca jak w 2023 r., można powiedzieć, parafrazując klasyka, że dobiliśmy do takiego płaskowyżu, gdzie tych postępowań jest nadal bardzo dużo, ale nie rosną już z miesiąca na miesiąc. W percepcji większości osób pewnie tego nie widać – dopiero teraz zaczynają się pojawiać restrukturyzacje dużych firm. Ostatnie dwa lata to była dominacja restrukturyzacji i upadłości firm mikro i małych. Według naszych ocen około 70 proc. firm, które się restrukturyzują, to są jednoosobowe działalności gospodarcze. Około 20 proc. są to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, więc ewidentnie na razie restrukturyzują się małe firmy. Obecnie w Polsce ok. jednej firmy na tysiąc otwiera w tym momencie restrukturyzację lub ogłasza upadłość, a jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę, że część z tych firm po prostu znika z rynku bez ogłaszania formalnie upadłości czy restrukturyzacji, część osób ucieka też w upadłość konsumencką, to naszym zdaniem ok. pięciu–sześciu firm na tysiąc znika rocznie z rynku.
I co ta fala upadłości i restrukturyzacji mówi o gospodarce? Jakie czynniki wpędziły firmy w kłopoty?
Według austriackiej szkoły ekonomii kryzys jest procesem dostosowawczym, gdzie firmy dostosowują się do nowych warunków na rynku. Od 2020 r. polska gospodarka co roku przechodzi jakąś istotną zmianę, zmieniły się wysokość minimalnego wynagrodzenia, ceny energii, dostępność towarów, mieliśmy wybuch inflacji, mamy już pierwsze oznaki problemów z demografią. Myślę więc, że firmy są po prostu w trybie zmieniania swojej działalności – i, niestety, część z nich albo nie jest w stanie już zmienić swojego modelu biznesu, bo on się już nie odnajduje na rynku, albo wszystkie błędy zarządcze, które wcześniej były w różny sposób poukrywane w działalności, teraz wychodzą na jaw i firmy muszą się restrukturyzować lub upadać. Małe i mikrofirmy są też ofiarą wysokich stóp procentowych. Po upadłościach małych firm zazwyczaj przychodzi czas na średnie i duże. Dużego kryzysu w Polsce nie mieliśmy od prawie 22 lat, bo ostatnią dużą falę upadłości i restrukturyzacji to tak naprawdę widzieliśmy w 2002 r. To jest niemożliwe, żeby przez tyle lat wszystkie biznesy były dobrze prowadzone, a wszystkie inwestycje były przemyślane. Musi przyjść ten moment korekty i część z tych biznesów okaże się po prostu nieefektywna.
W jakich branżach można się spodziewać korekty? Jakie branże są najbardziej wystawione teraz na ryzyko restrukturyzacji albo upadłości?
Handel hurtowy i detaliczny od lat jest liderem, jeśli chodzi o restrukturyzację, a także – budownictwo i transport. Zauważamy, że na czwartą pozycję wspięło się przetwórstwo przemysłowe, i to jest coś nowego.