Niemiecka gospodarka ciągle znajduje się w stagnacji. Z ostatnich danych wynika, że w I kwartale tamtejszy produkt narodowy brutto (niewyrównany sezonowo) zniżkował w ujęciu rok do roku o 0,9 proc. W całym ubiegłym roku zmalał z kolei o 0,2 proc. To znajduje odzwierciedlenie również w wymianie handlowej tego kraju z innymi państwami, w tym z Polską. Z najnowszych danych GUS wynika, że w okresie styczeń–kwiecień nasz eksport nad Łabę i Ren sięgał 137,5 mld zł, a import – 98,2 mld zł. W efekcie w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku spadł odpowiednio o 13,7 proc. oraz o 9,1 proc. W ocenie ekspertów za odnotowane zniżki częściowo odpowiadała również silny złoty.
Spada siła nabywcza gospodarstw domowych
Stagnacja w Niemczech ma istotny wpływ na działalność prowadzoną przez giełdowe spółki. Wprost przyznaje to m.in. Amica, sprzedająca u naszego zachodniego sąsiada pełne spektrum sprzętu AGD. W ubiegłym roku osiągnęła tam ponad 600 mln zł przychodów, co stanowiło około 22 proc. całkowitych wpływów. Wprawdzie w tym roku sprzedaż istotnie się nie zmienia, ale odczuwalny jest spadek siły nabywczej gospodarstw domowych, który bezpośrednio przekłada się na niższy popyt na AGD. Co więcej, wysokie koszty budowy i kredytów, niedobory siły roboczej oraz podwyższone ceny energii wpłynęły na zmniejszenie inwestycji w budownictwie i energochłonnych sektorach gospodarki. – Na rynkach światowych niemieckie produkty coraz częściej nie mogą sprostać konkurencji z chińskimi wyrobami. Grudniowe badania koniunktury wskazywały na słabe nastroje zarówno wśród gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw, co nie wróży dobrze perspektywom niemieckiej gospodarki w I połowie 2024 r. – zauważa Michał Rakowski, wiceprezes ds. finansów i HR w Grupie Amica.
Dodaje, że choć słabnąca inflacja i rosnące dochody pracowników mogą wspierać konsumpcję prywatną, to dynamika inwestycji pozostanie prawdopodobnie niższa niż przed pandemią z powodu złych nastrojów inwestorów oraz niedoborów pracowników. Nie spodziewa się również, aby handel zagraniczny przyczynił się do ożywienia niemieckiej gospodarki w krótkim okresie. Kolejny czynnik o negatywnym wydźwięku to warunki polityczne, które nie sprzyjają krótkoterminowym perspektywom wzrostu PKB. Tymczasem niemiecki rynek AGD, będąc największym na naszym kontynencie, bezpośrednio wpływa na kondycję całej branży. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza dla polskich producentów AGD, gdyż są ich największym europejskim eksporterem.
O dużym znaczeniu rynku niemieckiego dla prowadzonej działalności mówi także grupa LPP, która posiada tam 17 sklepów działających pod marką Reserved. Dodatkowo wszystkie jej marki obecne są w sprzedaży online. W ubiegłym roku grupa osiągnęła u naszych sąsiadów około 570 mln zł sprzedaży, co stanowiło 3,3 proc. całości przychodów. W I kwartale tego roku sprzedaż wyniosła już ponad 160 mln zł i tym samym wzrosła o 20 proc. – Niemcy to największy rynek konsumencki w Europie, z wysokimi średnimi zarobkami i niesłabnącą skłonnością do zakupów, dlatego widzimy tu potencjał dalszego wzrostu sprzedaży naszych marek. Zagrożenia, jakie widzimy, to głównie problemy z pozyskaniem pracowników, co wynika z wysokiego poziomu zasiłków lokalnych, wielkością zbliżonych do pensji w handlu detalicznym, ale też konieczność sprostania unijnym regulacjom w zakresie ESG, szczególnie tym dotyczącym wykorzystania materiałów używanych do produkcji odzieży czy też sposobów produkcji, wpływających na zmniejszenie śladu węglowego naszych towarów – twierdzi Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP. Dodaje, że szansą jest za to coraz większa znajomość marek polskiej grupy wśród klientów i poszukiwanie przez nich nowych alternatyw wobec lokalnych marek, które mają problemy lub znikają z rynku po wielu latach obecności. Spółka w Niemczech planuje dalszy organiczny rozwój, otwierając tam kolejne sklepy i promując sprzedaż internetową.