Spowolnienie w branży budowlanej, przed którym Mercor długo się bronił, nie ominęło waszej grupy...
Działamy na rynku, który wyraźnie odczuł wyhamowanie w inwestycjach budowlanych. Spowolnienie dotknęło nas z pewnym opóźnieniem, co wynika ze specyfiki naszej branży. Mniejsza liczba budów, zwłaszcza w końcowej fazie realizacji, znajduje odzwierciedlenie w niższym poziomie zamówień, co odczuwamy od końca 2023 roku. Obserwujemy mniej inwestycji dotyczących obiektów użyteczności publicznej i przemysłowych, takich jak hale produkcyjne czy magazynowe. Z drugiej strony dostrzegamy pewne pozytywne sygnały, które mogą być dobrym prognostykiem na drugą połowę tego roku. Firmy projektowe, z którymi współpracujemy, są mocno obłożone pracą, co oznacza, że jest spora grupa inwestorów, którzy mają w planach rozpoczęcie inwestycji będących obecnie na etapie przygotowania projektów i oczekiwań na wydanie pozwoleń na budowę.
Warto zaznaczyć, że do tej pory brakowało pozytywnych impulsów na rynku, które mogłyby poprawić nastroje. Perspektywy rynkowe jeszcze do niedawna były na tyle niesprzyjające, że firmy wstrzymywały się z inwestycjami. Zmiana władzy w Polsce po wyborach i odblokowanie środków z funduszy unijnych w połączeniu ze spodziewaną poprawą otoczenia makroekonomicznego zmniejszyły niepewność wśród przedsiębiorców. Zakładam, że znajdzie to przełożenie na uruchamianie nowych inwestycji budowlanych, a rynek ze stanu wyczekiwania przejdzie w fazę ożywienia.
Kiedy można oczekiwać ożywienia, jeśli chodzi o napływ nowych zleceń?
Spodziewam się, że już za kilka miesięcy pozytywny efekt zobaczymy w naszych zamówieniach. Liczę, że przed wysokim sezonem, którym są dla nas III i IV kwartał roku, będziemy mieć pełne ręce roboty, i wierzę, że uda nam się wrócić do wyższych poziomów zamówień i nadrobić spowolnienie z pierwszych miesięcy roku.