Od wielu lat mówi się o wprowadzeniu Poczty Polskiej na GPW. Jedynym akcjonariuszem spółki jest Skarb Państwa, a nadzór nad nią sprawuje minister administracji i cyfryzacji. Obecnie jest nim Michał Boni. Kiedy może dojść do debiutu?
Na GPW w ciągu trzech lat
– Wtedy, kiedy spółka będzie osiągała stabilną poprawę wyników i z punktu widzenia potencjalnych akcjonariuszy inwestowanie w jej akcje będzie miało sens. Powinno się to stać w ciągu nowej kadencji zarządu (zaczyna się w lipcu i potrwa trzy lata – red.). Mamy dwuletnią historię związaną z naszą strategią. Gdyby doszedł do tego jeszcze jeden rok, byłoby już bardzo dobrze. Jednak kluczowa będzie decyzja właściciela – mówi Jerzy Jóźkowiak, prezes Poczty Polskiej.
Podkreśla, że celem nie jest sprywatyzowanie Poczty, ale jej upublicznienie i utrzymanie przez Skarb Państwa 51 proc. udziałów. – Wejście na giełdę jest dla nas bardzo ważne ze względu na wysokie wymogi ładu korporacyjnego. Giełda da nam też coraz większy stopień niezależności i szansę na realizację uzasadnionych ekonomicznie projektów – dodaje. Czy będzie też emisja akcji? – Na razie jest zbyt wcześnie, aby o tym mówić – zaznacza Jóźkowiak.
W 2012 r. Poczta Polska miała 6,16 mld zł przychodów, o 4 proc. mniej niż przed rokiem. Zysk netto spadł o 31 proc., do 89 mln zł. Na poziomie grupy obroty spadły o 1 proc., do 6,74 mld zł, a zysk netto o 26 proc., do 114 mln zł. Wynik byłby lepszy, gdyby nie podwyższenie składki rentowej ZUS dla ok. 90 tysięcy pracowników i inwestycje w kapitał ludzki.
Poczta chce bank
Od wielu miesięcy trwa walka między PKO BP, największym polskim bankiem, a Pocztą Polską o przejęcie pełnej kontroli nad Bankiem Pocztowym. Dziś PKO BP ma w nim 25 proc. udziałów, pozostałe należą do Poczty. – Dwa miesiące temu wysłaliśmy do PKO BP ofertę odkupienia tych akcji po cenie wyższej niż ten bank zaoferował za nasze akcje. Określiliśmy też szeroki zakres współpracy z PKO BP, więc oferta jest naszym zdaniem atrakcyjna – mówi prezes.