– Często inwestorzy, którzy chcą przejąć spółkę, podejmują grę z rynkiem i podnoszą cenę kilka razy przed zakończeniem wezwania. Jeżeli więc aktualna cena akcji jest znacząco wyższa niż cena z wezwania oznacza to, że wezwanie nie dojdzie do skutku lub cena zostanie podniesiona. Nie zawsze jednak tak się dzieje, szczególnie gdy dominuje duża grupa graczy instytucjonalnych (np. OFE). Mogą oni porozumieć się z kupującym akcje i oddać akcje z dyskontem w stosunku do ceny rynkowej – zwraca uwagę Tomasz Wyłuda, dyrektor biura doradztwa inwestycyjnego Credit Agricole.
Najtrudniej będzie przekonać do sprzedaży akcji akcjonariuszy energetycznej spółki, którzy musieliby się zgodzić na duże dyskonto względem wyceny księgowej. Inwestor oferuje za akcję 7,47 zł, co daje wycenę całej grupy na niecałe 380 mln zł. Tymczasem wartość księgowa ZE PAK przekracza 1,6 mld zł.
Większe szanse powodzenia są w przypadku dwóch pozostałych spółek. Hiszpańska Acciona już raz podniosła cenę za Mostostal z 3,45 zł do 4,50 zł z papier. Rynek oczekuje na podobny ruch w przypadku Pfleiderera, ale wcale nie jest pewne, czy do tego dojdzie. Wprawdzie od początku tego roku do czasu ogłoszenia wezwania kurs producenta płyty drewnopochodnej zniżkował o ponad 40 proc., ale sytuacja finansowa i perspektywy wzrostu jego biznesu nie napawają dużym optymizmem. Dlatego zdaniem niektórych analityków część inwestorów może rozważyć ofertę odsprzedaży akcji w trwającym wezwaniu.
– Spadające dynamicznie ceny płyty drewnopochodnej w Niemczech przy braku adekwatnego spadku cen surowców, naszym zdaniem będą negatywnie wpływały na wyniki w II półroczu. Wciąż istnieje duże ryzyko naruszenia kowenantów bankowych w kolejnych kwartałach, jeśli na rynku nie odbije się koniunktura. Ostatni wzrost kursu pod wezwanie stanowi okazję do wyjścia z inwestycji – uważa Jakub Szkopek, analityk DM mBanku.
Kluczowa dla powodzenia trwających wezwań będzie decyzja funduszy, do których należy znacząca część pozostałych w wolnym obrocie akcji.