Tymczasem kluby piłkarskie pod względem kapitalizacji giełdowej okazują się ubogimi krewnymi giełdowych blue chips.
Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że kluby piłkarskie są specyficznymi przedsiębiorstwami o ograniczonych możliwościach generowania zysków dla swoich akcjonariuszy. O ile niepiłkarska spółka giełdowa dzięki pieniądzom zebranym z emisji akcji może rozwijać produkcję, zatrudnienie, tworzyć nowe zakłady, zwielokrotniać przychody, o tyle klub sportowy nie wybuduje drugiego stadionu i nie wystawi drugiej drużyny zdobywającej piłkarskie trofea. Inwestycje w drogich graczy nie zawsze dają pozytywne efekty. Ponadto, ryzyko dla inwestycji w kluby piłkarskie tkwi w aferach finansowych trapiących od czasu do czasu piłkę nożną w różnych krajach.
Kluby piłkarskie korzystają tradycyjnie z trzech źródeł przychodów. Pierwszym jest sprzedaż biletów na mecze i wsparcie kibiców. Odpowiednio drogie markowe koszulki z nazwiskami czołowych graczy i gadżety (np. szaliki, czapki) przynoszą spore zyski sklepom klubowym. Drugim źródłem są opłaty i licencje za transmisje telewizyjne meczów, trzecim – reklamy umieszczane na stadionach. Dodatkowym źródłem przychodów jest „sprzedaż” zawodników, czyli zgoda klubu na przejście do innego klubu. Im klub jest większy i im osiąga lepsze wyniki sportowe, tym jego przychody są większe. Istnieje opinia, że naprawdę zamożnych europejskich klubów piłkarskich jest w najlepszym przypadku zaledwie kilkadziesiąt. Wiele klubów boryka się z płynnością finansową.
Powyższą diagnozę sytuacji klubów piłkarskich w Europie potwierdza pośrednio pouczająca historia utworzonego w 1992 r. indeksu DJ Stoxx Europe Football Index, który następnie nosił nazwę Stoxx Europe Football Index. W sierpniu 2020 r. zaprzestano jego notowań i publikacji bez podania przyczyny. Najprawdopodobniej powodem było zawieszenie rozgrywek w związku z lockdownami.
W skład indeksu wchodziły kluby piłkarskie notowane na krajowych giełdach papierów wartościowych.