Czy politycy powinni być traktowani jak insiderzy?

Chociaż zbliża się lato, daleko nam do atmosfery znanej z plaż. Sporo mówi się ostatnio o zakupie obligacji skarbowych przez prominentnych polityków.

Publikacja: 24.06.2022 21:00

Czy politycy powinni być traktowani jak insiderzy?

Foto: Adobe Stock

Niektórzy komentatorzy twierdzą, że jest to etycznie naganne, inni starają się podkreślać, że przecież rządzący namawiali obywateli do ich zakupu, więc problem jest sztuczny.

Nie będę wdawał się w szczegóły tej dyskusji, czy też opowiadał się po którejkolwiek ze stron. Pewne jest jedno – są wątpliwości, do dzisiaj zresztą niewyjaśnione. Jak unikać podobnych sytuacji na przyszłość?

„Ratunku" szukałbym w uregulowaniu transakcji insiderów. Od wielu lat przepisy uznają pracowników sektora finansowego za osoby o szczególnej wiedzy, niedostępnej każdemu inwestorowi. Wiedzy, która mogłaby być wykorzystana dla własnych korzyści finansowych. Dlatego te same przepisy (w szczególności dyrektywy MiFID 1 i 2 oraz rozporządzenie MAR) nakładają na nich szereg ograniczeń mających zapobiegać pokusom. To między innymi obowiązki związane z ujawnianiem rachunków inwestycyjnych, udostępnianiem wyciągu z transakcji, prowadzeniem rejestrów, okresami zamkniętymi czy też raportowaniem niektórych transakcji do wiadomości publicznej. Całkiem sporo, a niektóre instytucje idą o wiele dalej, żądając na przykład występowania o zgodę przed wykonaniem transakcji czy też trzymania waloru w portfelu przez minimalny okres (day trading całkowicie odpada).

Skoro dysponujemy odpowiednim bagażem doświadczeń, czemu z niego nie skorzystać? Jest to mój osobisty postulat do Komisji Nadzoru Finansowego, która stoi na straży rynku finansowego. Ale również do samych polityków, którzy są wyposażeni w inicjatywę ustawodawczą.

Od czego najlepiej zacząć? Od uznania polityków za takich samych insiderów, jakimi są już dzisiaj pracownicy sektora finansowego. Krąg osób jest oczywiście do ustalenia, ale jako minimum sugerowałbym posłów, senatorów czy Radę Ministrów; warto rozważyć osoby na stanowiskach wiceministrów czy członków Rady Polityki Pieniężnej.

Już samo wskazanie adresatów może podnieść temperaturę, a co dopiero kiedy zastanowić się nad obostrzeniami, którym mogliby zostać poddani. Podstawowym obowiązkiem powinno być zgłaszanie zarówno posiadanych rachunków inwestycyjnych, jak i transakcji na nich dokonywanych. Komu? Mogą to być osoby nadzorujące bądź kontrolujące sprawowanie mandatu lub funkcji – takimi „punktami kontaktowymi" mogliby być chociażby marszałkowie Sejmu bądź Senatu, ale równie dobrze Komisja Etyki Poselskiej. Można rozważyć dokonywanie zgłoszeń bezpośrednio do KNF – mając za wzór raport, który jest już dzisiaj dostępny dla niektórych insiderów.

Pozwoliłoby to zachować przejrzystość działań wybranych osób, jak również zapewnić dostęp nadzorcy do określonych informacji, które mogą być przydatne przy analizie zjawiska insider tradingu.

Dlaczego objąć polityków tymi obowiązkami?

Po pierwsze, są oni osobami o szczególnym statusie, pełniącymi funkcje publiczne. Powinni tym samym legitymować się odpowiednim charakterem i reputacją. Powinni również powstrzymywać się od działań, które są etycznie naganne i nieakceptowalne. W końcu pełnienie funkcji politycznych to przede wszystkim poczucie misji. Nie jestem zwolennikiem poglądu, aby nie otrzymywali oni wynagrodzenia za swoją pracę – natomiast wszelkie frukta i chęć wzbogacenia nie powinny stanowić głównego motywu działań. Jeżeli pewnych zachowań nie można zapewnić w formie niepisanej, należy zastanowić się nad formalnym wprowadzeniem narzędzi i mechanizmów, które je zagwarantują. Tak to działa, przynajmniej na rynku finansowym.

Po drugie, politycy również mogą wchodzić w posiadanie wiedzy szczególnej, która mogłaby zachwiać rynkiem. Wyobraźmy sobie, że decydenci nieoficjalnie ustalili, że za określony czas zniknie podatek miedziowy. Nietrudno sobie wyobrazić, jak zachowałby się kurs giełdowy pewnych spółek surowcowych.

Po trzecie wreszcie, nie tylko o polityków się tu rozgrywa. Rynek finansowy, a szczególnie rynek kapitałowy to miejsce, gdzie spotyka się wielu inwestorów, którzy chcą dokonać możliwie najkorzystniejszych finansowo transakcji. Aby było to możliwe, zakłada się równy dostęp do informacji i niewykorzystywanie swojej uprzywilejowanej pozycji. Jeżeli ktoś działa wbrew tym zasadom, wzbogaca się kosztem innych. Przepisy nie zakazują wzbogacania się – w końcu na tym zależy wszystkim inwestorom. Przepisy podkreślają jedynie, aby odbywało się to w oparciu o zasadę even playing field, czyli tak, aby każdy z inwestorów był wyposażony w ten sam zestaw informacji. A przynajmniej, aby mógł korzystać z tych samych danych co inni.

Skoro takie sytuacje kreują wątpliwości, przeciwdziałajmy im. Ochrońmy w ten sposób opinię publiczną i rynek kapitałowy. Decydując się na zostanie politykiem, należy liczyć się ze znacznie większą jawnością w podejmowanych działaniach niż w przypadku pozostałych obywateli. Pracownicy sektora finansowego od lat muszą sprostać takim wymogom w zakresie transakcji insiderów. Czemu nie miałyby się one sprawdzić w przypadku naszych reprezentantów w parlamencie?

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie