Materiał szkoleniowy

USA dążą do zablokowania możliwości używania sprzętu Huawei w sieciach 5G w Europie i wszystkich państwach sojuszniczych. To zaś oznacza spore ryzyko dla chińskiej firmy

Publikacja: 07.09.2019 08:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Gdyby akcje Huawei były notowane na jakiejś giełdzie, to w ostatnich kilku miesiącach byłyby zapewne ulubieńcami spekulantów. A skoro nie są, to historię spółki z ostatnich miesięcy można potraktować jako dobry materiał szkoleniowy o tym, jak czytać informacje i jak wpływają one na postrzeganie sytuacji firmy.

Chiński producent sprzętu telekomunikacyjnego od zimy co kilka dni jest bohaterem kolejnych doniesień medialnych. Jedne informacje są dobre dla spółki, inne wręcz przeciwnie. Do tego dochodzą jeszcze plotki i pogłoski oraz szum informacyjny wywołany interpretowaniem informacji lub plotek.

Praktycznie wszystkie wiadomości można uznać za mające znaczenie dla wyceny wartości akcji. Dotyczą one bowiem albo kondycji finansowej Huaweia, albo jego planów, albo sytuacji z otoczenia zewnętrznego, która wprost może się przełożyć na wyniki firmy i jej przyszłość.

Największy światowy producent sprzętu telekomunikacyjnego jest solą w oku amerykańskiej administracji. Jest przez nią uznawany za firmę, która może stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Spółka broni się konsekwentnie, twierdząc, że nie współpracuje z rządem żadnego z państw i nie umożliwia nikomu wykorzystywania produkowanego sprzętu do szpiegowania czy podsłuchiwania użytkowników sieci telekomunikacyjnych.

Gdyby potencjalne skutki tego konfliktu dotyczyły tylko rynku amerykańskiego, w zasadzie byłby bez znaczenia. Chińczycy nie byli, nie są i zapewne nie byliby znaczącym dostawcą sprzętu do budowy sieci w USA. Od lat są na cenzurowanym i z ich rozwiązań nie korzystał żaden z dużych amerykańskich operatorów. Sprzęt instalowały natomiast mniejsze lokalne telekomy.

Jednak skutki konfliktu dotyczą praktycznie każdego zakątka świata. USA dążą bowiem do zablokowania możliwości używania sprzętu Huawei w sieciach 5G w Europie i wszystkich państwach sojuszniczych. To zaś oznacza spore ryzyko dla chińskiej firmy.

Na dodatek rząd USA dąży do zablokowania możliwości korzystania przez Huawei z produktów i technologii, które powstały w USA. Bez nich chińskiej firmie trudno będzie kontynuować produkcję.

W tej historii zwrotów sytuacji, które na szybko da się interpretować na przynajmniej dwa sposoby, w ostatnich miesiącach było kilka. I dlatego w celach edukacyjnych warto w miarę uważnie obserwować konflikt. Można się bowiem z niego sporo nauczyć, a przy okazji dowiedzieć się czegoś o sobie. Na przykład tego, czy prawidłowo odczytujemy informację i jej potencjalny wpływ na kolejne, jeszcze nieznane wydarzenia.

Obserwowania warta jest też strona PR-owa. Początkowo PR Huawei zachowywał się dość chaotycznie. Od jakiegoś czasu chaosu nie widać. Widać natomiast próby przejścia do ofensywy. Widać też pilnowanie newsów i szybkie na nie reagowanie.

Gdy „Wall Street Journal" opublikował długi tekst o tym, że technicy Huawei pomagali rządom Ugandy i Zambii, a także Algierii przechwytywać treści rozmów prowadzonych przez opozycję, firma reagowała na każde omówienie przez inne media tekstu z dziennika światowej finansjery. Choć „WSJ" słowem nie zająknął się, że pracownicy Huawei działali za wiedzą i zgodą pracodawcy, Huawei mocno podkreślał, że nie współpracował z rządami afrykańskich państw.

Nie inaczej było, gdy „Washington Post" opublikował tekst o tym, że Huawei potajemnie pomógł rządowi Korei Północnej zbudować i utrzymywać komercyjną sieć komórkową. Mimo że w samym tekście „WP" było mocne dementi Huawei mówiące o tym, że firma nie prowadzi działalności biznesowej w Korei Północnej (osłabiał je brak odpowiedzi na pytania dziennikarzy amerykańskiej gazety, czy Huawei w przeszłości bezpośrednio lub pośrednio prowadził działalność w tym kraju), to media omawiające tekst i cytujące za amerykańskim dziennikiem odpowiedź Huawei i tak dostawały komunikat od służb PR chińskiej firmy.

Te dwa przykłady pokazują, że komunikaty PR-owe będące reakcją Huawei na jakieś informacje też można potraktować jako materiał szkoleniowy. Pokazują bowiem, jak istotne jest uważne czytanie informacji prasowych oraz jak liczą się w nich każde sformułowania, tryby i czasy.\

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Felietony
Początek kwartału w rytmie Hitchcocka
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Afera w tropikach
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?