Cena za energię z wiatraków na morzu może uniemożliwić ich powstanie

Lokalizacja projektów morskich farm wiatrowych kolejnej fazy rozwoju może uniemożliwić ich realizację przy tej cenie maksymalnej, którą proponuje rząd - mówi "Parkietowi" Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Publikacja: 22.08.2024 21:40

Morska farma wiatrowa Anholt w Danii

Morska farma wiatrowa Anholt w Danii

Foto: Bartłomiej Sawicki

Przypomnijmy, że Ministerstwo Klimatu zaproponowało 471,83 zł za MWh jako cenę maksymalną w aukcjach na wsparcie dla II fazy budowy morskich farm wiatrowych. Pierwsze aukcje dla morskich farm z II fazy rozwoju miałyby być przeprowadzone w 2025 r.

Projekt rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie maksymalnej ceny za energię elektryczną wytworzoną w morskich farmach wiatrowych i wprowadzoną do sieci, jaka może być wskazana w ofertach złożonych w aukcji przez wytwórców", został w środę 21 sierpnia opublikowany i wysłany do konsultacji publicznych.

Projektowane rozporządzenie ma umożliwić inwestorom ubieganie się o prawo do pokrycia tzw. ujemnego salda w drugiej fazie rozwoju morskich farm wiatrowych. Te mogą powstać na przełomie lat 20 i 30. Aukcje dla tych morskich farm wiatrowych zostaną przeprowadzone na zasadach podobnych do funkcjonujących już aukcji odnawialnych źródeł energii, w której każdy z wytwórców składać będzie jedną ofertę, niejawną dla pozostałych uczestników.

Aukcje zagrożone?

Aby aukcje mogły ruszyć konieczna jest wyjściowa cena – maksymalna jaką mogą na wyprodukowanej 1 MWh zarobić firmy rozwijające morskie farmy wiatrowe. Jednak zdaniem branży zaproponowana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska cena – ze względu na uwarunkowania lokalizacyjne – wykluczy z mechanizmu aukcji (które mają odbyć się w przyszłym roku) część projektów. Dwa projekty ulokowane na Ławicy Środkowej nie spełniają bowiem kryterium ujętych w rozporządzeniu. Są ulokowane zbyt daleko od lądu, a zaproponowana cena maksymalna nie pozwoli na ich rentowną realizację. –Rodzi to poważne konsekwencje. Aby aukcja się odbyła konieczne są minimum trzy firmy. Przy wykluczeniu dwóch, aukcje się nie odbędą, a nowe formy wiatrowe na Bałtyku po prostu nie powstaną – mówi Janusz Gajowiecki. Najprawdopodobniej w aukcjach offshore w 2025 roku mogłyby stanąć projekty Orlenu, PGE oraz Polenergii wraz z Equniorem.

Czytaj więcej

Zielone certyfikaty uderzą w przemysł? Mają być ulgi

Cztery uwagi branży

Branża, której głosem jest PSEW podkreśla, że cena maksymalna powinna pozwolić na uczestnictwo wszystkim firmom i nie może wykluczać ich już na starcie. Rynek dopiero się rodzi i projektów jest zwyczajnie zbyt mało. – Cenę maksymalną  analizujemy, ale już budzi ona nasze wątpliwości na początku konsultacji społecznych – mówi nasz rozmówca. Wymienia on cztery bariery, które powstają w obliczu tego pułapu cenowego. – Autorzy propozycji uwzględnili rosnącą krzywą uczenia się inwestorów, co w teorii obniża nakłady inwestycyjne na morskie wiatraki. Jednak w międzyczasie mieliśmy pandemię i wojnę na Ukrainie co zamiast obniżać koszty inwestycji, tylko je zwiększyły. Autorzy wydaje się tego nie zauważają – mówi prezes Gajowiecki. Kolejny, drugi element to tzw. bilansowanie handlowe. – Projekt rozporządzenia zakłada 2 zł za MWh. Po reformie rynku energii jak rynku bilansującego te koszty wynoszą jednak już 20 zł, o czym autorzy rozporządzenia także zapomnieli – wymienia prezes. Po trzecie – jak mówi – rozporządzenie nie ujmuje kosztów bilansowania i pojawiąjącego się zjawiska cen ujemnych oraz ograniczeń sieciowych.

Czwarta uwaga branży – być może najważniejsza i kluczowa bo warunkująca w ogóle uczestnictwo projektów w aukcjach – to odległość planowanej morskiej farmy wiatrowej od miejsca przyłączenia. – Rozporządzenie wskazuje na maksymalną odległość 80 km. Ministerstwo przyjmuje tylko odległość od farmy na morzu do brzegu, a nie faktycznie do miejsca rozprowadzenia dalej na ląd energii. To niezasadne podejście. W przypadku projektów, które mogłyby uczestniczyć w aukcji ta odległość wynosi ponad 100 km. To zwiększa nakłady inwestycyjne na infrastrukturę lądową, na okablowanie nawet o 25 proc. – mówi.

W przypadku innych kryteriów uczestniczenia w aukcji offshore, jak współczynnik wykorzystania mocy do produkcji energii (w projekcie mowa o 45,7 proc.) PSEW i firmy nadal je analizują i nie wykluczone, że w procesie konsultacji złożą kolejne zastrzeżenia. 

Aukcje drugiej fazy, w trakcie których może zostać przyznane prawo do pokrycia ujemnego salda, zostały zaplanowane na lata 2025, 2027, 2029 oraz 2031 i mają umożliwić powstanie odpowiednio 4 GW, 4 GW, 2 GW i 2 GW  nowej mocy zainstalowanej. Nie dotyczy to projektów, które już teraz są budowane i będą gotowe za 2-3 lata. To projekty tzw. pierwszej fazy. 

W pierwszej fazie budowy offshore to prezes URE przyznawał prawo do pokrycia ujemnego salda poszczególnym projektom wiatrowym o łącznej mocy 5,9 GW. W sumie regulator przyznał wsparcie siedmiu projektom, z ceną 319,6 zł za MWh. 

Energetyka
Rafako składa wniosek o upadłość jednej ze swoich spółek. "Nie udało się uniknąć najgorszego"
Energetyka
TGE planuje nowe produkty, ale czeka na powrót obliga
Energetyka
Orlen sprzeda część udziałów Energi? Jest postulat
Energetyka
Offshore PGE bezpieczny mimo braku wydzielenia węgla
Energetyka
Orlen przejmie trzy firmy produkujące zieloną energię
Energetyka
Polenergia zarabia na wietrze na lądzie i zbiera pieniądze na wiatraki na morzu