Rozporządzenie, które ma poprawić rentowność instalacji OZE, jest na finiszu. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakończyło konsultacje i skierowało projekt do zaopiniowania przez KPRM. Resort jednak tylko symbolicznie przychylił się do postulatów firm przemysłowych jak KGHM. Mają one jednak dostać ulgi.
Czym są zielone certyfikaty?
Chodzi o tzw. obowiązek OZE. Rozporządzenie zakłada znaczące podwyższenie tzw. obowiązku OZE, a więc ilości zielonej energii elektrycznej, którą muszą konsumować firmy. To obowiązek utrzymywania pewnego udziału zielonej energii przez spółki energetyczne i dużych odbiorców energii elektrycznej. W praktyce jest on realizowany poprzez zakup i umarzanie świadectw pochodzenia energii (tzw. zielonych certyfikatów). Jeśli obowiązek jest duży, to wówczas zakupy certyfikatów (wystawionych przez producentów OZE) rosną, a wraz z tym ich cena. Sprzedaż certyfikatów to jedno z dwóch głównych źródeł przychodów producentów energii OZE, którzy uruchomili swoje instalacje do 2016 r. Później nowe instalacje zamiast z certyfikatów korzystały już z aukcji.
wynosiła w lipcu 2024 r. średnia cena dla zielonych certyfikatów (PMOZE_A) na TGE.
wynosiła w 2023 r. średnia cena dla zielonych certyfikatów (PMO- ZE_A), czyli o 33,62 zł/MWh mniej niż rok wcześniej.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska proponuje znaczące zwiększenie tego obowiązku. W tym roku było to 5 proc. To niewiele, zwłaszcza że w 2022 r. było to 18,5 proc., a w 2023 r. – 12 proc. Pierwotnie rząd zakładał, że w 2025 r. obowiązek ten wyniesie 12,5 proc. Po konsultacjach w niewielkim tylko stopniu przychylił się do stanowiska firm przemysłowych jak KGHM i obniżył ten obowiązek o zaledwie 0,5 proc. W 2026 r. do 11,5 proc. oraz w 2027 r. do 11 proc.