W 2023 r. indeks WIG zyskał 36,5 proc., przez co w 2024 r. weszliśmy z dużymi apetytami. Do maja wszystko układało się pomyślnie. Szeroki indeks zdołał ustanowić rekord historyczny 89 657 pkt i wydawało się, że okrągłe 100 000 pkt jest tylko kwestią czasu. Niestety od siedmiu miesięcy WIG jest w trendzie spadkowym i finalnie zakończył 2024 r. skromną zwyżką o 1,4 proc. Z trzech głównych indeksów najlepszy wynik osiągnął mWIG40, zyskał 5,8 proc. Wskaźnik sWIG80 wypracował 3 proc., a WIG20 zakończył 2024 rok 6,4 proc. pod kreską. W gronie indeksów sektorowych najlepiej poradziły sobie gry, odzież i informatyka, a najgorzej chemia, paliwa i media.
Z 323 spółek wchodzących w skład WIG tylko 94 kończyły rok z notowaniami powyżej umownej granicy hossy, czyli prostej średniej kroczącej z 200 sesji. Dorobek wyższy od najlepszego mWIG40 (5,8 proc.) miało 84 emitentów, a w ścisłej czołówce, z ponad 100-proc. stopą zwrotu, były m.in. opisywane obok CCC, Synektik i Rainbow Tours. Na drugim biegunie znalazło się aż 22 emitentów, którzy kończyli rok 2024 z kapitalizacją co najmniej połowę mniejszą niż w momencie, gdy go zaczynali. W tym gronie znalazły się m.in. opisywane obok Woodpecker, 11 bit studios i Wielton.
Rok 2025 zaczynamy zatem z dylematem – czy to, co widać na wykresach indeksów GPW, to już bessa, czy może wciąż uporczywie długa korekta rynku byka? Patrząc przez pryzmat analizy technicznej na WIG, można powiedzieć, że jedną nogą jesteśmy już w bessie, a drugą wciąż w hossie. Dlaczego? Bo z dwóch umownych warunków bessy nadal tylko jeden jest spełniony – notowania WIG znajdują się poniżej średniej z 200 sesji. Z drugiej strony skala strat od szczytu nie przekroczyła wciąż „progu niedźwiedzia” wynoszącego 20 proc. (na koniec grudnia to było 11 proc. pod kreską).