WIG20 po raz trzeci zawraca na oporze

Tydzień temu tytułowy indeks wybronił wsparcie 2260 pkt, a w ostatnich dniach skapitulował przy barierze w postaci średniej z 50 sesji. Warszawa pozostaje słaba na tle zagranicy, a Żabka nie spełniła oczekiwań inwestorów.

Publikacja: 21.10.2024 06:00

WIG20 po raz trzeci zawraca na oporze

Foto: Bloomberg

Trzeci tydzień października zapadnie w pamięci rodzimych inwestorów jako tydzień debiutu Żabki. W czwartek właściciel sieci sklepów wszedł na warszawski parkiet. Bez oczekiwanego przytupu. Cena otwarcia wyniosła 23 zł, czyli 7 proc. powyżej ceny emisyjnej. W maksimum dziennym akcje drożały do 23,44 zł, a finalnie sesja zakończyła się na 0 proc., czyli po cenie emisyjnej 21,50 zł. Obroty były gigantyczne, bo sięgnęły prawie 400 mln zł już w pierwszym kwadransie handlu (transza dla inwestorów indywidualnych warta była 322 mln zł), a finalnie wyniosły aż 1,1 mld zł. W porównaniu z debiutem Allegro Żabka wypadła blado, bowiem w pierwszym dniu notowań walory Allegro podrożały do 70 zł, co w relacji do ceny emisyjnej 43 zł dawało aż 63 proc. zysku. Jeśli ktoś liczył na powtórkę z rozrywki, to może czuć spory niedosyt. Zwłaszcza że w piątek debiutant też nie kwapił się do skoku. Przed południem akcje taniały o ponad 4 proc., do 20,21 zł.

Na GPW trwa korekta

Debiut Żabki nie poprawił więc nastrojów na GPW, tylko wpisał się w te obowiązujące. Trwa najdłuższa korekta w tej hossie. Wszystkie czołowe indeksy tkwią w układach spadkowych. Na szerokim WIG od 20 maja nie widzieliśmy nowego szczytu. Indeks dużych spółek po raz trzeci na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy zawrócił na linii ruchomego oporu w postaci średniej z 50 sesji i skierował się do krótkoterminowego wsparcia 2260 pkt. Indeksy mWIG40 i sWIG80 odbiły się natomiast od średniej z 200 sesji i również zanotowały lekkie schłodzenie. To wychodzenie z korekty staje się powoli syzyfową pracą. Gdy coś zaczyna iść po myśli kupujących, pojawia się negatywny impuls (podwyżka stóp w Japonii, eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie, nieudany debiut Żabki). Problem w tym, że o ile negatywne impulsy nam szkodzą, o tyle pozytywne nie pomagają. Tak jakby kapitał zagraniczny obawiał się naszego rynku, w co wpisuje się też słabnący złoty (dolar podchodzi już pod 4 zł). I to wszystko dzieje się w sytuacji, gdy na Wall Street i we Frankfurcie padają historyczne rekordy.

Trump szkodzi rynkowi

Nie brakuje komentarzy, że polski rynek akcji traci na atrakcyjności, ponieważ u bukmacherów coraz wyższe notowania ma Donald Trump. Jego zwycięstwo może oznaczać podwyższone ryzyko geopolityczne w naszym regionie, z uwagi na jego dyplomatyczną nieobliczalność. Nawet jeśli takie ryzyko się nie zmaterializuje, to zawsze lekka doza niepewności może szkodzić naszemu rynkowi. Do wyborów jeszcze ponad dwa tygodnie, więc być może musimy uzbroić się w tę dodatkową cierpliwość, by zobaczyć sygnał zwrotu. Statystyki powojenne pokazują, że dla Wall Street lepiej jest, gdy wygrywa kandydat demokratów. Średnia zmiana indeksu S&P 500 po 1948 r. za kadencji demokraty to 62 proc., a za kadencji republikanina – 27 proc. Na 19 powojennych kadencji tylko podczas trzech indeks spadał i wszystkie trzy przypadły na czas, gdy gospodarzem domu był republikanin. Trzymając się zatem analogii historycznych i biorąc pod uwagę kwestie geopolityczne, lepiej dla GPW będzie, jeśli bukmacherzy się mylą.