Pałeczka znów jest po stronie inwestorów za oceanem.
W sierpniu doczekaliśmy się odreagowania indeksów akcji po spadkach od połowy lipca. Co więcej, WIG20 zanotował nawet najlepszy tydzień w tym roku, ale kilka ostatnich sesji to już marazm i wyczekiwanie na zachowanie giełdy amerykańskiej. Za oceanem ważą się bowiem losy tempa obniżek stóp procentowych i na wskazówki co do tego inwestorzy wyczekiwali podczas piątkowego wystąpienia Jerome’a Powella na corocznym sympozjum w Jackson Hole.
Wokół 2400 punktów
WIG20 na otwarciu minionego tygodnia wzbił się na najwyższy poziom w ramach sierpniowego odbicia, ale kolejny dzień przyniósł już mocny zjazd, grubo poniżej 2400 pkt. Jak się miało okazać w kolejnych dniach, to właśnie wokół tego pułapu rynek znalazł równowagę, wyczekując na następne impulsy. Krajowa giełda przez cały tydzień była bardzo czuła na zachowanie amerykańskich indeksów i nawet ich nieznaczne osunięcia skutkowały bardziej gwałtownym ruchem na GPW.
W drugiej części tygodnia głównym zadaniem WIG20 była obrona 2400 pkt. W środę indeks dużych spółek powrócił ponad ten poziom, w czwartek zaś popyt próbował kontynuować umocnienie, ale niepewne otwarcie handlu na Wall Street strąciło indeks polskich dużych spółek znów do okrągłego pułapu. Co ciekawe, mimo wyraźnych spadków S&P 500 i Nasdaq w czwartek, piątek nie przyniósł katastrofy na GPW. Otwarcie było pełne optymizmu, natomiast później WIG20 wrócił do starej śpiewki, czyli podążania wokół 2400 pkt. Zmienność oczywiście wzrosła po południu, po otwarciu handlu w USA, który przebiegł w pozytywnych nastrojach. WIG20 wystrzelił do dziennych maksimów, zyskując 0,6 proc., choć na krótko. Rynek reagował w ten sposób na zapowiedzi Powella o przesunięciu polityki monetarnej z walki z inflacją na walkę o rynek pracy. Popołudnie przyniosło też wyraźną przecenę dolara, ale i sporą zmienność akcji, obligacji i walut.