Czego najbardziej boją się giełdy – indeks strachu

Rynki finansowe najbardziej obawiają się podwyżek stóp procentowych, skoków cen energii i innych nieoczekiwanych kryzysów, które mogą sygnalizować recesję. Sama wojna nie jest dla inwestorów kluczowym czynnikiem strachu.

Publikacja: 05.03.2025 10:42

Czego najbardziej boją się giełdy – indeks strachu

Foto: Bloomberg

Badacze z Akademii Leona Koźmińskiego, dr. Jan Jakub Szczygielski oraz dr hab. Lidia Obojska razem z  dr Ailie Charteris z Uniwersytetu Cape Town w RPA oraz dr. Januszem Brzeszczyńskim z Uniwersytetu Łódzkiego opracowali „indeksu strachu” dla giełd. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie "Research in International Business and Finance".

Opracowany przez ekonomistów indeks bada zapytania w wyszukiwarce Google, które dotyczą recesji i ocenia poziom niepokoju na rynkach finansowych. Okazuje się, że niepokój wywołany perspektywą recesji, z okresu od wybuchu wojny w Ukrainie do września 2023 roku, dorównywał poziomowi strachu z czasu wybuchu pandemii COVID-19 w marcu 2020 roku. Jest nawet porównywalny do poziomu strachu obserwowanego podczas globalnego kryzysu finansowego w latach 2008–2009. Takie wnioski przynosi analiza wyszukań terminu “recesja” w wyszukiwarce Google.

Jan Szczygielski tłumaczy, że strach przed kryzysem gospodarczym ma ogromny wpływ na decyzje inwestorów, ale także decyzje podejmowane przez banki centralne i rządy w kluczowych i powiązanych ze sobą gospodarkach na całym świecie, w tym w krajach grupy G7. – To właśnie strach jest tym niewyczuwalnym czynnikiem stojącym za kluczowymi decyzjami. Im wyższy poziom strachu, tym niższe zwroty z rynku akcji i większa zmienność na rynkach. Gdy inwestorzy się boją, obniżają swoje oczekiwania dotyczące przyszłych przepływów pieniężnych, wzrasta niechęć do ryzyka, co sprawia, że inwestorzy oczekują wyższych zysków, ponieważ rośnie wymagana premia za ryzyko – wyjaśnia ekonomista. 

Nie sama wojna wywołała największy strach, ale następne, niespodziewane wydarzenia

Inwestorzy i rynki finansowe najmocniej zareagowały na podwyżki stóp procentowych, zwłaszcza w kluczowych państwach, jak Stany Zjednoczone. Skok obaw przed recesją wywołał też zamach na gazociąg NordStream, do czego przyczyniły się obawy przed ogromnymi podwyżkami cen energii. Dlaczego? Ponieważ te decyzje i wydarzenia mogą zwiastować nadchodzącą recesję i spowolnienie gospodarcze.

– Zmiana cen energii i podwyżki stóp procentowych miały największy wpływ na wzrost obaw o recesję. To skutkuje spadkiem popytu, te zjawiska zmniejszają realny dochód ludzi – zauważa dr Szczygielski.

Ekonomista wyjaśnia, że niespodziewane wydarzenia są dużo bardziej stresujące dla inwestorów i skutkują dużo ostrzejszym skokiem strachu przed recesją niż wydarzenia, do których mogli się wcześniej przygotować. – Co więcej, możliwy jest nawet efekt domina, gdy podwyżki w państwie, które jest kluczową gospodarką w regionie, albo na świecie, mogą rozlać strach przed recesją po całym świecie – dodaje.

Ekonomiści z Akademii Leona Koźmińskiego  ostrzegają przed sytuacją rozlania się kryzysu. Taki efekt będzie miał miejsce, jeśli banki centralne podniosą stopy procentowe bez koordynacji tych decyzji. – Jeśli rządy krajów G7 nie skoordynują swojej walki z inflacją, negatywny efekt na globalną gospodarkę może być większy niż przewidywano. Banki centralne powinny się wymieniać informacjami, o ile planują podnosić stopy procentowe – mówi dr Szczygielski.

Dlatego kluczowym wnioskiem z badania jest potrzeba lepszej koordynacji zacieśniania polityki monetarnej. – Podwyżki stóp procentowych w USA wywierają silny wpływ na rynki międzynarodowe, szczególnie na kraje G7 – Japonię, Wielką Brytanię, Kanadę, Niemcy, Francję i Włochy. Wszystkie te gospodarki zareagowały na wzrost stóp w Stanach Zjednoczonych, podnosząc własne. Efekt rozlania na rynkach globalnych sprawia, że skala zacieśniania polityki monetarnej może być większa, niż pierwotnie zakładano. Nie chodzi jedynie o indywidualne decyzje państw, ale także o ich reakcje na działania USA. Dlatego konieczna jest koordynacja – banki centralne powinny uwzględniać politykę monetarną kluczowych gospodarek, aby uniknąć nadmiernego globalnego, ekonomicznego spowolnienia – wyjaśnia dr Szczygielski.

Światowe zawirowania od grudnia 2021

Naukowcy przeanalizowali reakcje rynków na wydarzenia na świecie od grudnia 2021 roku, gdy Rosja eskalowała swoje żądania wobec Ukrainy, do września 2023 roku. W tym okresie kolejne kryzysy wzmacniały obawy przed recesją, a wstrząsy cen ropy i nagłe zaostrzenie polityki pieniężnej często sygnalizowały nadchodzące spowolnienie gospodarcze. Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku ceny ropy gwałtownie wzrosły, a konflikt spowodował skokowy wzrost cen pszenicy, nawozów, metali oraz energii – gaz ziemny i węgiel osiągnęły rekordowe poziomy. W rezultacie inflacja przyspieszyła do niespotykanych dotąd wartości w USA, Europie, Brazylii i Turcji, napędzana spadkiem konsumpcji, niskimi stopami procentowymi, zakłóceniami w łańcuchach dostaw oraz rosnącymi kosztami energii i żywności.

By zahamować inflację, aż 75 banków centralnych zdecydowało się na podwyżki stóp procentowych. Agresywne działania amerykańskiej Rezerwy Federalnej zwiększyły oczekiwania spowolnienia gospodarczego, a za USA poszły banki centralne w Niemczech, Francji i Brazylii, co dodatkowo nasiliło obawy przed globalną recesją. Dodatkowo, negatywny wpływ miało słabe ożywienie gospodarcze w Chinach. W efekcie świat pogrążył się w okresie podwyższonej niepewności, gdzie kryzysy

Finanse
Giełda w ciekawym momencie. Inwestorzy wstrzymują oddech
Finanse
Ukraińskie spółki tanieją. Wojskowe drożeją
Finanse
Rekordowo dużo shortów na GPW. Co to znaczy?
Finanse
Zmiany w Grupie Caspar – nowy prezes spółki iWealth Family
Finanse
Rekordy w wykonaniu Saxo Banku
Finanse
Leasing ważny dla polskich firm. Jesteśmy w ścisłej czołówce unijnej