Rozstrzygnięcie wyborów parlamentarnych w Niemczech to dobra okazja, by na nowo zerknąć na tamtejszą gospodarkę, a przede wszystkim na rynek akcji. Nie będziemy w tym miejscu koncentrować uwagi na samych wyborach, które, jak się wydaje, mimo spodziewanego przyrostu poparcia dla radykałów z AfD, przyniosły jednak pewne odczucie ulgi w Europie (choćby dlatego, że poniżej progu wyborczego uplasowała się uznawana za prokremlowską partia BSW). Niewątpliwie natomiast nowa koalicja rządowa stanie w obliczu licznych problemów, które pogrążyły poparcie dla gabinetu Olafa Scholza.
W kilku punktach postaramy się zobrazować stan sytuacji w niemieckiej gospodarce i na giełdzie. W szczególności zwracamy uwagę na wyraźne różnice, jeśli chodzi o poziom wycen i wskaźników technicznych, pomiędzy dużymi spółkami (DAX) oraz małymi i średnimi.
Przemysłowy PMI najwyżej od 24 miesięcy
Przemysłowy PMI najwyżej od 24 miesięcy
Wiele powiedziano już na temat stagnacji niemieckiej gospodarki, w szczególności przemysłu w ostatnich latach, spowodowanej przez czynniki takie, jak odcięcie od tanich źródeł energii po nałożeniu sankcji na Rosję, presja konkurencyjna ze strony Chin czy też kontrowersyjne unijne wymogi regulacyjne względem koncernów motoryzacyjnych. Być może jednak obserwujemy wreszcie pierwsze bardziej znaczące oznaki ożywienia. Sugerowałby to przemysłowy wskaźnik PMI, który w przypadku Niemiec wspiął się, według wstępnego lutowego odczytu, na poziom najwyższy od dwóch lat. To efekt głównie spowalniającego spadku zamówień w przemyśle, również eksportowych. Poprawa trendów w sektorze przetwórczym za Odrą byłaby korzystna oczywiście również dla polskiej gospodarki, choć z przysłowiowym otwieraniem szampana trzeba chyba się jeszcze wstrzymać z uwagi na handlowe groźby prezydenta Trumpa. Czynnikiem sprzyjającym byłaby natomiast kontynuacja obniżek stóp procentowych przez EBC.