Tydzień temu pisałem, że skala korekty na WIG20 (8,6 proc.) jest już spora i próba jej zakończenia byłaby wskazana. Zwłaszcza że spadek sięgnął wsparcia w rejonie 1800–1790 pkt. I do takiej próby doszło.
Popyt powrócił na GPW na przełomie lutego i marca, miał wsparcie w słabnącym dolarze i dobrych danych z polskiej gospodarki (wskaźnik PMI rósł czwarty miesiąc z rzędu). W środę WIG20 zaatakował już średnią z 50 sesji, a więc ważny, średnioterminowy ruchomy opór. Wszystko układało się zgodnie z byczym planem, ale w czwartek znów wróciła na rodzimy grunt saga pt. „Podatek od zysków nadmiarowych”. Niezastąpiony minister Jacek Sasin w wywiadzie dla Radia Plus powiedział, że prace w resorcie trwają, a szczegóły mamy poznać już w tym miesiącu. Efekt? W czwartek z całego WIG20 na plusie było tylko Dino Polska. Reszta pod kreską. Z JSW na czele. Dostało się też m.in. Bogdance, Bumechowi, Orlenowi, ale rykoszetem dostał w sumie cały rynek. Ta werbalna cenotwórczość naszych polityków staje się zmorą i podkopuje zaufanie do giełdy, powoduje odwrót kapitału, zwłaszcza w segmencie blue chips.
WIG20 zaatakował w środę wspomnianą średnią na poziomie 1860 pkt, ale kolejną sesję kończył 43 pkt niżej. Piątkowe odbicie było mało przekonujące, więc na ten moment indeks pozostaje w układzie korekty. Jeśli średniej nie uda się pokonać, to ostatnie podejście okaże się tylko korektą w trwającym od połowy stycznia trendzie spadkowym. W takim scenariuszu należy się liczyć z ryzykiem pogłębienia dołka 1786 pkt i zejścia do średniej z 200 sesji w rejonie 1700–1690 pkt. Warto w tym miejscu dodać, że zachowanie WIG20 może być skorelowane z zachowaniem Wall Street. I to dobra wiadomość, bo amerykański rynek podjął pod koniec tygodnia próbę odbicia. S&P 500 zatrzymał się w czwartek niemal w punkt na linii średniej kroczącej z 200 sesji, czyli na umownej granicy hossy i bessy, i wzrósł o 0,76 proc. Na starcie piątkowych notowań zyskiwał kolejne 0,7 proc. i był już nad średnią z 50 sesji (obie linie są bardzo blisko siebie). Obrona wsparć zwiększa więc szanse, że uda się wrócić do wzrostowego kanału budowanego od października, co powinno sprzyjać ogólnej poprawie nastrojów na globalnych rynkach.