Ubiegły rok na światowych rynkach był czasem niedźwiedzi. Przez długą część 2022 r. główne światowe indeksy wyraźnie traciły na wartości. Nasz rynek nie dość, że podążał za tym trendem, to jeszcze przez pewien czas zawzięcie „walczył” o miano najsłabszego na świecie. To po raz kolejny przypomniało wielu inwestorom, jak ważna jest dywersyfikacja, szczególnie ta geograficzna. Pocieszający jest natomiast fakt, że jednak coraz więcej polskich inwestorów się do niej przekonuje, a i możliwości w tym zakresie są coraz przystępniejsze, co ma też przełożenie na ich popularność.
Trudno o rekordy, ale...
W świecie powszechnej globalizacji, rozwoju usług maklerskich, inwestowanie na rynkach zagranicznych wydaje się być już czymś zupełnie naturalnym. Trzeba mieć naprawdę spory staż giełdowy i nieco więcej lat na karku, by pamiętać czasy, w których inwestowanie na Wall Street, we Frankfurcie lub w Londynie wymagało nie lada gimnastyki logistycznej i większych zasobów finansowych. Na szczęście czasy, w których składanie zleceń na zagraniczne parkiety odbywało się poprzez bezpośrednie wizyty w biurze maklerskim, a w najlepszym przypadku poprzez kontakt telefoniczny, odeszły już praktycznie do lamusa.
Dzisiaj handel na rynkach zagranicznych z perspektywy polskiego klienta odbywa się w zasadzie na takich samych zasadach jak na GPW. Ostatnie lata przyniosły znaczną poprawę w ofercie biur i domów maklerskich, a i wydarzenia rynkowe takie jak wieloletnia hossa na Wall Street stojąca w kontrze do marazmu panującego na rynku polskim, sprzyjały inwestowaniu za granicą.
Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Już w 2020 i 2021 r. rynki zagraniczne zyskiwały w oczach polskich inwestorów. – Obsługę rynków zagranicznych prowadzimy od 2013 roku. Usługą tą początkowo zainteresowana była niewielka grupa inwestorów. Sytuację pogorszyło wprowadzenie w 2018 r. obowiązkowego dokumentu KID (dokumenty zawierające kluczowe informacje – red.) dla funduszy ETF, co wpłynęło na znaczny spadek zainteresowania. Dopiero „hossa covidowa” zapoczątkowała wzrost zainteresowania, co odpowiadało również poszerzającej się ofercie ETF-ów z KID-ami. Rok 2020 spowodował, że przychody z zagranicy zaczęły być ponownie widoczne w strukturze przychodów domu maklerskiego. W 2020 r. było to około 5 proc. przychodów z rynku akcji, lata 2021 i 2022 są do siebie zbliżone i przekraczają 10 proc. – mówi Paweł Kolek, dyrektor w DM BOŚ.
Rok 2022 ciężko jest oczywiście zaliczyć do przełomowych. Bessa zrobiła też swoje. Nie zmienia to jednak faktu, że amatorów na inwestowanie poza GPW nie brakuje. – Rynki zagraniczne w strukturze całego naszego biznesu z roku na rok znaczą coraz więcej i stanowią już zauważalną jego część. Oczywiście 2022 r. na rynkach był trudniejszy, ale mimo wszystko widzieliśmy w naszym biurze rosnące zainteresowanie klientów tą usługą. Rynki zagraniczne mają liczne zalety, a jedną z głównych jest płynność. Dlatego też cenią je sobie przede wszystkim klienci z zasobniejszymi portfelami, którzy bez większych problemów mogą zająć duże pozycje, kupując akcje zagranicznych firm – mówi Andrzej Zajko, zastępca dyrektora BM PKO BP.