Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i kandydat na prezydenta RP, w piątek zwrócił się do prezesa NBP Adama Glapińskiego z pisemną prośbą o obniżenie stóp procentowych. „Polska to mistrz Europy drogich kredytów. Nie ma dziś żadnego powodu, by Polak za kredyt płacił więcej niż Czech lub Niemiec” – uzasadniał na portalu X.
Bez względu na to, czy prezes Glapiński akurat posłucha marszałka Hołowni, czy nie, obniżki stóp w Polsce rzeczywiście nadchodzą, i to coraz większymi krokami. Dla banków zdaje się to być złą informacją. Bo skończyć się może swoista złota era ich rekordowo wysokich zarobków.
Ile banki „zyskały” na wysokich stopach
Ostatnie dwa lata dla sektora w Polsce były niezwykle udane pod względem finansowym, głównie dzięki właśnie utrzymującej się na relatywnie wysokim poziomie stopie referencyjnej NBP (6,75 proc. w okresie od września 2022 r. do września 2023 r. i 5,75 proc. od października 2023 r. do dziś). Wysoki koszt pożyczania nie spowodował przy tym fali bankructw kredytobiorców, a kredytodawcy mogli pochwalić się najwyższymi zyskami w historii – 27 mld zł w całym 2023 r. oraz 42 mld zł w 2024 r. W górę wystrzeliła też rentowność sektora, sięgając w minionym roku ponad 15 proc. wobec 2,9 proc. jeszcze w 2021 r., udało się dzięki temu odbudować wcześniej mocno nadszarpnięte kapitały itp.