Przychody pięciu największych banków Polsce z tytułu obsługi rachunków i obrotu pieniężnego mogą sięgnąć w tym roku ok. 2,9 mld zł – wynika z naszej analizy na podstawie danych za I–III kwartał. Może to być o ok. 4 proc. więcej niż w 2021 r. i niemal 30 proc. więcej niż w 2019 r.
W całym rachunku zysków i strat taka kwota nie jest oczywiście zbyt duża, bo obecnie najwięcej banki zarabiają na odsetkach od kredytów, które dynamicznie rosną wraz ze wzrostem stóp procentowych, oraz innych opłatach i prowizjach. Niemniej takie miliardowe kwoty pokazują, że nawet tak podstawowa usługa bankowa jak prowadzenie konta może przynosić całkiem namacalne profity.
Pokłosie pandemii
Jak wyjaśnia Leszek Zięba, ekspert mFinanse i Związku Firm Pośrednictwa Finansowego, przychody z tego tytułu mogły zacząć rosnąć szczególnie dynamicznie w 2020, pandemicznym roku. Wówczas stopy procentowe banku centralnego spadły niemal do zera (do 0,1 proc.), w efekcie czego znacząco skurczyły się bankowe zyski z tytułu odsetek od kredytów. I trzeba było sięgnąć po inne źródła dochodów, a tabele opłat i prowizji (za różne usługi, nie tylko te podstawowe) zaczęły puchnąć o nowe lub wyższe pozycje.
– Pandemia, a właściwie redukcja stóp procentowych, spowodowała też, że zniknęły wcześniejsze korzyści z tzw. zerooprocentowanych rachunków – zauważa Kamil Sobolewski, ekspert rynków finansowych i główny ekonomista Pracodawców RP.
Mówiąc w uproszczeniu, chodzi o to, że przy wyższych stopach banki mogły zarabiać na obrocie pieniędzmi klientów znacznie więcej, niż wynosiło oprocentowanie tych pieniędzy trzymanych na depozytach. A „zyski” zdobyte w ten sposób mogły pokryć koszty prowadzenia rachunków. Przy zerowych stopach takich możliwości już nie było.