Prawnicy wskazują, że trudno szukać twardych analogii, które mogą zmienić sytuację frankowiczów w Polsce, dla których kluczowy będzie oczekiwany w najbliższych dwóch miesiącach wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie hipotek frankowych. Ważne będzie także to, jak polskie sądy niższej instancji będą odnosić się do korzystnych dla frankowiczów wyroków naszego Sądu Najwyższego oraz opublikowanej niedawno analizy opracowanej przez jego biuro analiz.

Wpływ będzie więc bardziej psychologiczny. Poza tym chorwacki proces dotyczył pozwu grupowego.

– Te wprawdzie funkcjonują w polskim prawie od dziewięciu lat, ale obostrzenia proceduralne w tego typu postępowaniach powodują, że początkowy entuzjazm, związany z poniesieniem stosunkowo niższych opłat niż w przypadku pozwów indywidualnych, ściera się ze znacznym wydłużeniem czasu oczekiwania na rozstrzygnięcie – mówi Kacper Jankowski, dyrektor departamentu spraw bankowych w Votum.

Przykładem może być proces ok. 5,35 tys. frankowiczów przeciwko bankowi Millennium, przy którym prawomocne ustalenie składu grupy trwało aż pięć lat. Dopiero teraz proces wchodzi w etap zasadniczy i sąd merytorycznie zajmie się pozwem. Warto również podkreślić, że w wielu przypadkach powództwa grupowe ograniczone są w swych żądaniach do ustalenia odpowiedzialności co do zasady, a nie do zapłaty konkretnych kwot. Tych dochodzi się w drodze ugody lub odrębnych postępowań, co dodatkowo zajmuje czas.

– Nie można oczekiwać, by w najbliższym czasie sytuacja zmieniła się na korzyść uczestników postępowań grupowych. Wymogi proceduralne sprawiają, że nie wszystkie tego typu postępowania w ogóle zostają merytorycznie rozpoznane, gdyż w wielu przypadkach niemożliwe okazuje się nawet prawomocne ustalenie składu grupy. W Polsce w sprawach frankowiczów prowadzonych w postępowaniach grupowych nie zapadło dotąd ani jedno prawomocne korzystne rozstrzygnięcie. Tymczasem kończy się coraz więcej spraw prowadzonych indywidualnie – zwraca uwagę Jankowski. MR