Wygląda na to, że szereg instytucji jest zainteresowanych mBankiem.
Sporo chętnych
We wtorkowym wydaniu pisaliśmy, że ING BSK tworzy zespół specjalistów mających przeanalizować możliwość przejęcia tego czwartego co do wielkości aktywów kredytodawcy w Polsce. Wcześniej Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, przyznał, że jego bank przyjrzy się mBankowi. Teraz, jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, do analizy może przystąpić także BNP Paribas Bank Polska, szósty gracz na naszym rynku.
– Nasz bank realizuje strategię FastForward, która zakłada wzrost i rozwój organiczny. Obserwujemy rzecz jasna trendy konsolidacji na polskim rynku, ale nie komentujemy pogłosek i spekulacji dotyczących ewentualnych fuzji i przejęć – ucina Izabela Tworzydło, rzeczniczka BNP Paribas. Wprawdzie niespełna rok temu bank ten za 3,25 mld zł przejął wydzieloną część Raiffeisen Polbanku (39 mld zł aktywów) i choć fuzję operacyjną przeprowadzi dopiero między 9 a 11 listopada, to do ewentualnej transakcji mBanku minie jeszcze co najmniej kilka miesięcy, co dałoby francusko-polskiemu kredytodawcy trochę czasu. Pewne znaczenie może mieć również fakt, że obecny jego prezes, Przemysław Gdański, przez lata był wiceprezesem mBanku. Za BNP Paribas BP przemawia także jego silny francuski akcjonariusz, mający ponad 90 mld euro kapitału, który wykazywał spory apetyt na wzrost na polskim rynku.
Mocno zainteresowane mBankiem są też zagraniczne grupy bankowe, nieobecne na polskim rynku lub mające w nim znikomy udział, oraz fundusze private equity – wynika ze słów jednego ze specjalistów działających w bankowości inwestycyjnej. Pojawiają się także informacje o ubezpieczycielach, ale zdaniem naszych rozmówców to najmniej prawdopodobne, bo nie uzyskaliby oni efektów synergii, na jakie liczą inwestorzy już mający tutaj banki. Osiągnęliby je dzięki łączeniu, choć byłaby to nietypowa transakcja i zdaniem ekspertów kosztowe efekty synergii, ze względu na wysoką efektywność kosztową i relatywnie niewielką liczbę placówek mBanku, nie byłyby tak wysokie jak zwykle.
– Jakieś efekty jednak by były, także przychodowe, więc inwestorzy mający banki w Polsce mogą być skłonni zaproponować wyższą premię niż ci, którzy na te podstawowe efekty synergii liczyć nie mogą. Dlatego moim zdaniem faworytem jest ktoś, kto ma już spory bank w Polsce. Szczególnie jeśli okaże się, że decydować będzie polityka, wtedy oferowana cena może być podbita, oczywiście w granicach rozsądku, przez któryś z banków państwowych – mówi jeden z ekspertów. Dodaje jednak, że mBank to być może ostatni na naszym rynku tak duży i dobry do przejęcia bank, który choć nie jest już tak rentowny jak kiedyś, to nadal jest lepszy niż zachodnioeuropejski. – To może skłonić któregoś z nowych graczy, chcącego skokowo wejść do Polski, do podbicia stawki – dodaje.