Zarząd Erste Group zdecydował, że nie będzie składał oferty niewiążącej, czyli pierwszej rundy zbierania ofert, na mBank – informuje Bloomberg powołując się na wypowiedź telefoniczną Carmen Staicu, rzeczniczki austriackiej grupy.
Za taką decyzją przemawiać ma skomplikowana struktura potencjalnej transakcji, wynikająca z konieczności wydzielenia lub ubezpieczenia hipotek walutowych mBanku, które stanowią 16 proc. jego portfela kredytów brutto. Dodatkowym czynnikiem są niewystarczające synergie. Parę dni temu pisaliśmy, że od środy,15 stycznia, zainteresowani mogą składać Commerzbankowi oferty niewiążące na zakup mBanku. Erste Group oficjalnie przyznało już w listopadzie, że przyjrzy się temu jednemu z najnowocześniejszych banków w Polsce, który wzbudził zainteresowanie wielu inwestorów.
W środowym wydaniu pisaliśmy, że Erste jest obecny na każdym z rynków Europy Środkowej z wyjątkiem Polski i miał już kiedyś ochotę na akwizycję. Zarząd Erste umniejszał swoje szanse, wskazując na swoją mniejszą skłonność do zaoferowania wyższej ceny ze względu na brak synergii z fuzji i dlatego większe jest prawdopodobieństwo kupna przez lokalnego gracza. Analitycy Raiffeisen Centrobanku szacują, że do przejęcia Erste musiałoby wyemitować akcje za 2 mld euro.
W wyścigu po mBank zagraniczni, nieobecni u nas gracze, stoją na gorszej pozycji względem faworyzowanych obecnych już w Polsce kredytodawców. Ci drudzy mogą osiągnąć spore korzyści dzięki łączeniu mBanku ze swoim, już funkcjonującym w Polsce bankiem: głównie chodzi o kosztowe efekty synergii (usunięcie dublujących się funkcji, oddziałów, zmniejszenie przez to zatrudnienia i kosztów) oraz skali (w większym banku wydatki rozkładają się na większe aktywa i przychody). To powoduje, że bank obecny już na naszym rynku może być zdolny do zapłacenia wyższej ceny za mBank niż zagraniczny, nowy w Polsce.