Na głównych światowych parkietach trwa doskonała passa. Indeksy biją rekordy niezależnie od tego, czy są ku temu fundamentalne przesłanki, jak w USA, czy ich nie ma, jak w strefie euro, a w Niemczech w szczególności.
Rekordy na Wall Street i we Frankfurcie
Zdecydowanie zelżały obawy przed niekorzystnym rozwojem sytuacji geopolitycznej na Bliskim Wschodzie, choć napięcie nadal jest bardzo duże i niemal co dzień słychać o wzajemnych atakach Izraela i jego przeciwników. Nieodmiennie dane makroekonomiczne z naszego kontynentu są słabe, choć na recesję się nie zanosi, z kolei kondycja amerykańskiej gospodarki zadziwia siłą, mimo że niekorzystne sygnały płyną z rynku pracy.
Sygnały z gospodarki chińskiej są mieszane. Z jednej strony pozytywnie odebrane zostało łagodzenie warunków monetarnych, z drugiej zaś jest pewne rozczarowanie, że nie idzie za tym stymulacja fiskalna. Najnowsze dane o PKB, inwestycjach, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej są umiarkowanie optymistyczne. Główny czynnik wpływający na sytuację na rynkach finansowych, czyli polityka Fedu, nie budzi wątpliwości, jej kierunek jest jasny i należy spodziewać się konsekwencji w jego realizowaniu.
W efekcie na Wall Street mieliśmy niezbyt dynamiczne zwyżki z kilkoma historycznymi rekordami. S&P 500 do czwartku rósł o 0,45 proc., Dow Jones zwyżkował o niemal 0,9 proc., a Nasdaq Composite szedł w górę o skromne 0,2 proc. Na naszym kontynencie rekordowe poziomy trzyma niemiecki DAX, zwyżkując o 1,2 proc. Optymizmu nie widać było za to w Paryżu, gdzie CAC 40 niemal nie zmienił wartości, zaś londyński FTSE 250 szedł w górę o 1,4 proc. Drugi tydzień z rzędu trwa spadkowa tendencja na rynkach wschodzących. Do czwartku MSCI Emerging Markets zniżkował o 1,9 proc. i to mimo sięgającego 1,4 proc. wzrostu indeksu giełdy w Szanghaju.
Paliwa i banki pogrążają GPW
Na warszawskim parkiecie niedźwiedzie. Trudno znaleźć obszary czy nawet szczeliny, które uchroniły się przed ich presją. Indeks największych spółek do czwartku tracił 2,1 proc., gasząc na razie nadzieje na wyrwanie się w górę z trwającej od kilku tygodni tendencji bocznej. Techniczne wsparcie znajdujące się nieco poniżej 2300 pkt co prawda jako tako się broni, ale jego przełamanie wisi w powietrzu. Testowanie trwa już od połowy sierpnia, czyli 12 tygodni. Każda próba wyjścia wyżej kończy się kontrą podaży. Wciąż obowiązuje schemat średnioterminowej spadkowej korekty, która męczy nasz parkiet od połowy maja. Można wskazać trzech głównych odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. To osłabienie złotego, dekoniunktura w sektorze bankowym i słabe zachowanie branży paliwowej. Do tego należy dołożyć pogarszające się nastawienie do rynków wschodzących.