Większość spółek należących do WIG20 jest pod kreską, licząc od początku roku, ale CD Projekt jest z pewnością jedną z najsłabszych spółek w tym gronie. Ostatnim miejscem zamienia się ewentualnie z KGHM czy Pepco Group – pierwszemu nie sprzyjają notowania surowca, a drugiemu perspektywy spadku konsumpcji. Po serii pięciu spadkowych sesji w poniedziałek kurs producenta gier jednak rósł. Po południu za akcję CD Projektu płacono 100,95 zł, czyli o 1,75 proc. więcej niż w piątkowe zamknięcie. Tym samym kurs spółki wracał ponad okrągły poziom, jednak pierwszy poważny sprawdzian jeszcze przed kupującymi.
W okolicach 104 zł rysuje się linia oporu, poprowadzona przez dołki z kwietnia i listopada zeszłego roku i to tu okaże się, jak bardzo popyt jest zdeterminowany do odrabiania strat. Jeśli CD Projektowi uda się wrócić powyżej tego pułapu, kurs ponownie znajdzie się w obszarze wahań, których górne ograniczenie rysuje się w okolicach 118 zł. Dopiero wówczas popyt będzie mógł wziąć sobie za cel linię średniej 200-sesyjnej cen, a także linię trendu spadkowego.
Czytaj więcej
Nie jesteśmy zainteresowani włączeniem nas do jakiegoś większego podmiotu. Całe życie pracowaliśmy na obecną pozycję. Wierzymy, że za kilka lat będziemy jeszcze więksi i jeszcze mocniejsi - mówi Adam Kiciński, CEO CD Projektu.
W razie niepowodzenia ataku na 104 zł podaż może znów zaatakować i podjąć próbę szturmu na linię wsparcia wokół 86 zł, która przebiega przez dołki ukształtowane w połowie 2022 r. Pod koniec poniedziałkowej sesji wycena CD Projektu sięgała około 10,1 mld zł. Przypomnijmy, że zeszły rok CD Projekt zakończył ze spadkiem o 10,6 proc. i był to trzeci z rzędu rok z dwucyfrową przeceną spółki – w 2022 r. kurs osunął się aż o 32 proc.