Uznając, że jego trójpartyjny rząd koalicyjny, w skład
którego wchodzą jego centrolewicowi Socjaldemokraci, ekolodzy Zieloni i
skupieni na biznesie Wolni Demokraci, „w ostatnich tygodniach zbyt wiele
argumentował”, wezwał siły demokratyczne Niemiec do „przeciwstawienia się tym
którzy chcą czerpać zyski polityczne z siania paniki lub scenariuszy upadku”.
Według projektu budżetu na 2024 r., przedstawionego we
wtorek przez ministra finansów Christiana Lindnera (FDP), rząd federalny
zamierza w przyszłym roku wydać 445,7 mld euro (477,9 mld dolarów), czyli o
około 30 mld euro mniej niż w roku bieżącym.
Rząd zamierza zaoferować rekordowe sumy na inwestycje, w tym
58 miliardów euro na mobilność przyjazną dla klimatu, gospodarkę wodorową i
cyfryzację oraz 54 miliardy euro na nową infrastrukturę transportową, koleje i
mosty, w tym dodatkowe 24 miliardy euro na inwestycje dla państwowych
przedsiębiorstw kolejowych Deutsche Bahn w ciągu najbliższych czterech lat.
– To największy program inwestycyjny w tak krótkim czasie od
czasów kolei parowej – stwierdził Scholz. Odpowiadając na krytykę, że kraje
takie jak Stany Zjednoczone oferują znacznie większe dotacje firmom z sektora
chipów IT i baterii, upierał się, że „proporcjonalnie do wielkości Niemiec i
naszej gospodarki inwestycje te całkowicie dorównują USA”.
Krytyka, kierowana przez lidera opozycji Friedricha Merza z
centroprawicowych konserwatywnych chadeków, oskarżała rząd koalicyjny o
niespełnienie żądań „Zeitenwende”, zakrojonego na szeroką skalę „punktu
zwrotnego”, który Scholz zasłynął bezpośrednio po tym wydarzeniu inwazji Rosji
na Ukrainę na pełną skalę w 2022 r.
W szczególności Merz skrytykował finansowanie niemieckich
sił zbrojnych, zarzucając rządowi wykorzystanie jednorazowego specjalnego
funduszu o wartości 100 miliardów euro przeznaczonego dla Bundeswehry w celu
spełnienia żądań NATO dotyczących przeznaczenia 2 proc. wydatków państwa na
obronę.