Nastroje na Wall Street pogorszyły się po środowym odczycie inflacji. Mimo iż w kwietniu ceny wzrosły w mniejszym tempie (8,3 proc. r./r.) niż w marcu (8,5 proc. r./r.), to odczyt był wyższy od prognoz ekonomistów, co podniosło obawy o ostrzejsze zacieśnianie monetarne Fedu. Wzrost stóp na świecie będzie też obniżał rozwój gospodarczy. Morgan Stanley spodziewa się, że globalny PKB wzrośnie w tym roku o 2,9 proc. wobec 6,2 proc. w 2021 r.
Niedźwiedzie czują się na GPW jak u siebie w domu
Indeksy warszawskiej giełdy nie mogą znaleźć dna. WIG20 od początku roku stracił już około 25 proc. i jest jednym z najsłabszych wskaźników w Europie. Wyceny stają się atrakcyjne, ale eksperci ostrzegają, że wcale nie musi to być zapowiedź odwrócenia trendu.
Podaż dominuje także w Europie. Od początku roku DAX spadł o około 15 proc. Podobna skala przeceny dotknęła francuskiego CAC40.
– Europejski rynek akcji pozostaje pod presją sprzedających. Nastroje wciąż się pogarszają, a inwestorzy nadal redukują pozycje, zwłaszcza w sferze spółek technologicznych i wzrostowych – powiedział Andreas Lipkow, strateg Comdirect Bank. – To klasyczne symptomy bessy, a nastawienie musi ulec znacznemu pogorszeniu, aby stworzyć potencjalny dołek. Końcowi zwykle towarzyszy pełna faza kapitulacji inwestorów. Dopóki tak nie jest, akcje będą nadal pod presją sprzedających.
Indeksom w Chinach nie pomagają lockdowny wprowadzone w związku z rosnącą liczbą zakażeń. Shanghai Composite spadł w tym roku o 16 proc. Z kolei japoński Nikkei jest 10 proc. na minusie.dos