Spadki na giełdach i niepewność, jak długo potrwają, to czasy, w których biura maklerskie zaczynają zalecać inwestorom akcje spółek defensywnych. Zaliczają do nich spółki płacące dywidendę o stabilnej wysokości, spółki o biznesie odpornym na kryzys i te, których działalność to biznes generujący wysokie zasoby gotówki, a więc dające nadzieję, na wypłatę w przyszłości. Do tego opisu najbardziej pasują spółki telekomunikacyjne, które niemal każde biuro ma na liście firm defensywnych. Choć oczywiście nie tylko te.
– TP i Netia, Bogdanka i PGE – wymienia swoje typy jednym tchem Paweł Puchalski, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK. Dla gros specjalistów to jednak telekomy stanowią akcje pierwszego wyboru.
Akcje rentownych spółek telekomunikacyjnych to dobra inwestycja na kryzys. Mówiąc wprost, głównym powodem, dla którego zwykle kupuje się papiery telekomów, jest ich zdolność do wypłaty dywidendy, także w okresie dekoniunktury gospodarczej. Nawet wtedy usługi telekomunikacyjne trzymają się relatywnie wysoko na liście zakupów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Trudno z nich zrezygnować nawet wtedy, gdy dochód do dyspozycji się obniża. Równocześnie koszty stałe telekomów są stabilne, co powoduje, że takie są też zyski – mówi Andrzej Kubacki, analityk ING Securities.
– Z punktu widzenia inwestora ważnym elementem, który trzeba brać pod uwagę przy inwestycji w akcje spółki telekomunikacyjnej, jest tzw. stopa dywidendy. To ona jest kotwicą dla wartości akcji Telekomunikacji Polskiej i innych spółek dywidendowych, gdy notowania na giełdach spadają – dodaje.
To tłumaczy, dlaczego akcje TP są dziś uważane przez biura za dobrą lokatę. Tylko biorąc pod uwagę planowaną wypłatę dywidendy (1,5 zł na akcję) stopa dywidendy walorów giganta wynosi dziś 9,8 proc. Uwzględniając około 400 mln zł, jakie spółka przeznaczy jeszcze na skup akcji własnych, wskaźnik ten rośnie do 11 proc.