NewConnect jest ewenementem na skalę światową. Funkcjonuje niewiele ponad pięć lat, a już jest na nim notowanych ponad 400 firm. Niektóre mocno nadużywają zaufania inwestorów, psując opinię o całym rynku. A pokłosiem tego jest zniżkujący NCIndex. Od początku istnienia NewConnect spadł on aż o 76 proc., historyczny dołek notując w grudniu 2012 r.
Trzeba rozmawiać
Eksperci przyznają, że jakość rynku NewConnect w ostatnich latach wzrosła, jednak liczą, że będzie jeszcze lepiej. Sporą nadzieję pokładają w nowym szefie giełdy Adamie Maciejewskim, o którym mówi się, że jest bardziej skłonny do dyskusji i kompromisów niż jego poprzednik Ludwik Sobolewski. Jak się dowiedzieliśmy, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych szykuje katalog propozycji, które mogłyby podnieść jakość rynku NewConnect. W ciągu kilku najbliższych tygodni zamierza je przekazać giełdzie.
– Zdecydowanie popieram inicjatywę SII. Jest ona w pełni zgodna z moimi już złożonymi deklaracjami, że trzeba poprawić jakość i reputację tego rynku oraz uczynić go bardziej atrakcyjnym i bardziej bezpiecznym dla inwestorów. Jest ona również w pełni zgodna z modelem funkcjonowania rynku, jaki propaguję – rynku, na którym uczestnicy wychodzą z własnymi inicjatywami, które są poważnie traktowane, dyskutowane – mówi „Parkietowi" Adam Maciejewski, od tygodnia prezes GPW. Dodaje, że zachęca inne grupy uczestników rynku do podobnych inicjatyw.
Na co warto zwrócić uwagę
Na NewConnect trafia wiele start-upów, czyli firm w początkowej fazie działalności. Pojawiają się głosy, że giełda powinna wpuszczać tylko te podmioty, które działają już minimum rok. Warto byłoby też przedyskutować problem wyceny debiutantów.
– Sensownym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wymogu minimalnej kapitalizacji emitenta, przykładowo na poziomie 1-2 mln euro. Należy bowiem jasno powiedzieć, iż w porównaniu do innych krajów wymagania stawiane debiutującym spółkom są stosunkowo łagodne – mówi Mateusz Hyży, analityk grupy Trinity. Jego zdaniem warto też się zastanowić nad przesunięciem obowiązku weryfikacji dokumentu informacyjnego, będącego podstawowym źródłem informacji dla inwestorów, z autoryzowanego doradcy na GPW. – Obecnie to podmiot autoryzujący jest sędzią we własnej sprawie, co może budzić niekiedy uzasadnione zastrzeżenia, co do poprawności selekcji firm zmierzających na rynek – mówi analityk.