Prawdziwych giełdowych rekinów – takich, którzy mają znaczące, często kontrolne pakiety udziałów w kilku spółkach – na warszawskim parkiecie jest coraz mniej. W zestawieniu nie zobaczymy już Michała Sołowowa, który wycofał biznesy z rynku publicznego. Rozczarowania giełdą nie kryje też Roman Karkosik, sygnalizujący, że może ściągnąć swoje spółki z parkietu. Z kolei portfel Leszka Czarneckiego w ostatnim czasie stopniał tak mocno, że od giełdowych krezusów dzieli go teraz prawdziwa przepaść.
Najwięksi pod lupą
Palmę pierwszeństwa w rankingu najbogatszych inwestorów niezmiennie dzierży Zygmunt Solorz–Żak. Był moment, kiedy rywalizował ze wspomnianym już Sołowowem, ale teraz na parkiecie nie ma już konkurencji. Jego akcje są warte obecnie około 8,5 mld zł. U szczytu hossy, czyli 23 stycznia, pakiet był wyceniany na 9,3 mld zł. Akcje, które Solorz ma w portfelu, są warte więcej niż kapitalizacja całego NewConnect (7,5 mld zł).
W zestawieniu, które przygotowywaliśmy na początku roku, wiceliderem był wspomniany już Sołowow z ponad 4 mld zł. Jednak 3 kwietnia z notowań zniknął Synthos, a zatem ostatnia giełdowa spółka kontrolowana przez tego przedsiębiorcę. Tym samym na drugą pozycję wskoczył Tomasz Biernacki, współwłaściciel Dino, które wiosną zeszłego roku zadebiutowało na GPW i systematycznie drożeje. Pakiet Biernackiego jest teraz wart 4,5 mld zł, o 8 proc. więcej niż u szczytu hossy. To jeden z nielicznych giełdowych krezusów, któremu w tym roku udaje się wygrać z rynkiem. Kapitalizacja Dino zbliża się do 9 mld zł. Zdania analityków co do dalszego potencjału firmy są podzielone. Haitong Bank już kilka miesięcy temu przestrzegał, że Dino to najdroższa spółka w branży FMCG (dobra szybkozbywalne) na świecie.
Odzież, obuwie, gry...
W gronie giełdowych miliarderów znajdziemy też znaczących akcjonariuszy spółki CCC oraz LPP. Twarzą tej pierwszej jest Dariusz Miłek, który kontroluje walory pośrednio poprzez firmę Ultro. Jego pakiet jest wart 2,3 mld zł – z jednej strony to zdecydowanie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Z drugiej – aż o miliard złotych mniej niż u szczytu hossy.
Z kolei wiodący akcjonariusze LPP to Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec. Nie znajdziemy ich nazwisk w spisie największych akcjonariuszy, ponieważ – podobnie jak Miłek – swoje walory kontrolują pośrednio. Kilka miesięcy temu przenieśli je do dwóch fundacji: Semper Simul Foundation i Sky Foundation. Tłumaczyli, że chcą w ten sposób zapewnić m.in. sukcesję pokoleniową. Pierwsza fundacja ma obecnie 17,2 proc. kapitału LPP (upoważniającego do 31,5 proc. głosów), a druga 12,2 proc. (28,6 proc.). Te pakiety przy poniedziałkowym kursie są warte odpowiednio 2,7 mld zł oraz 1,9 mld zł. Obecnie za akcję odzieżowej spółki trzeba zapłacić około 8,5 tys. zł, a w styczniu kurs przekraczał granicę 10 tys. zł. Zdaniem analityków ma szansę wrócić w te okolice.