W czwartek ceny ropy runęły w dół o około 8% na skutek znaczącego pogorszenia nastrojów wśród globalnych inwestorów i wzrostu ich awersji do ryzyka. Przyczyną tej sytuacji były z kolei obawy o to, że druga fala pandemii koronawirusa sparaliżuje globalną gospodarkę, co sprawi, że popyt na wiele surowców ponownie osunie się w dół.
Na razie na rynkach surowcowych sytuacja jest relatywnie stabilna na tle tego, co działo się jeszcze w kwietniu czy na początku maja bieżącego roku. Kolejne gospodarki się otwierają, a to pozytywnie wpływa na perspektywy dotyczące popytu na surowce. Jednak o pełnej stabilizacji trudno mówić ze względu na nieprzewidywalność związaną z pandemią.
Jeśli zrealizowałby się scenariusz drugiej fali epidemii koronawirusa, to prawdopodobnie wpłynąłby on bardzo negatywnie na ceny surowców. Reakcja inwestorów nie byłaby raczej tak gwałtowna jak w marcu czy kwietniu, bo teraz nie byłoby już takiego zaskoczenia, ale pojawiłby się dodatkowy pesymizm, związany z perspektywami przedłużającej się globalnej recesji. W największym stopniu zagrożony byłby popyt na surowce koniunkturalne, takie jak surowce energetyczne oraz metale przemysłowe, natomiast sytuacja na rynkach towarów rolnych mogłaby być bardziej stabilna.