Na rynkach finansowych trwa próba odgadnięcia konsekwencji zwycięstwa Donalda Trumpa i przekucia ich w strategie inwestycyjne. W wielu obszarach wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Zagadką pozostaje m.in. obsada newralgicznego stanowiska sekretarza skarbu.
Wydaje się przy tym, że dziś republikanie są zdecydowanie lepiej przygotowani do przejęcia władzy niż w 2016 r. Głównym wygranym dynamicznych przetasowań jest dolar, choć impet w minionych kilkudziesięciu godzinach handlu nieco przygasł. Skala ostatniego umocnienia USD musi jednak robić wrażenie, co wraz z niepewnością związaną z niechybnym zaognieniem relacji handlowych odpycha inwestorów od rynków wschodzących.
Złoty zniósł turbulencje relatywnie spokojnie, za dobry omen należy przyjąć zwrot EUR/PLN przy 4,38, czyli szczytach z II kwartału br. W koszyku G-10 najgorzej radzi sobie euro, słabe są jednak także inne waluty europejskie: funt, frank czy korona szwedzka. EUR/USD przebił wiosenne dołki 1,06 i zatrzymał się dopiero przy 1,05.
W zaledwie siedem tygodni wspólna waluta straciła przeszło 6 proc. Modelowy zasięg zniżek mógł zostać już wyczerpany poprzez zrównanie się listopadowej fali spadkowej z październikową zniżką, a przy znacznym wyprzedaniu strefa dołków z 2023 r. powinna być trudna do sforsowania.
Potencjał do kontynuacji umocnienia USD wydaje się ograniczony również ze względu na zbyt skromne dyskonto cięć Fed.