„W mocy” pozostaje jednak inne ważne, ryzykowne, zbliżające się wielkimi krokami wydarzenie, tj. wybory prezydenckie w USA. Radary rynków finansowych ustawione są także na toczącą się wojnę w Ukrainie, gdzie rośnie ryzyko eskalacji w związku z zaangażowaniem w konflikt przez Rosję wojsk Korei Północnej. Okoliczności te nie pozwoliły w poniedziałek pomimo poprawy sentymentu na większy wzrost eurodolara. Notowania pary EUR/USD wzrosły z okolic 1,0790 na otwarciu europejskiej sesji do „zaledwie” 1,0820 na jej zakończeniu. Jednocześnie preferowany przez inwestorów USD w ich portfelach negatywnie odbija się na takich walutach, jak złoty, węgierski forint czy czeska korona. Notowania PLN podczas poniedziałkowej sesji, zwłaszcza wobec EUR, pozostawały stabilnie słabe. Kurs EUR/PLN zakończył poniedziałkową sesję w okolicach 4,3490, tj. mniej więcej tak jak w piątek. Należy liczyć się z tym, że presja na waluty rynków wschodzących utrzyma się co najmniej do 5 listopada br. i w tym czasie ich umocnienie wydaje się mało prawdopodobne. Na rynku długu nastąpiło w poniedziałek rozprzężenie na rynkach bazowych, gdzie w Niemczech rentowność spadała (o 2–3 pkt baz.), w USA natomiast rosła (o 2–3 pkt baz.). Notowania bundów i treaserysów odzwierciedlają oczekiwania dotyczące polityki EBC i Fedu. W Polsce rentowność SPW spadała na krótkim końcu (o 5-10 pkt baz.), a na długim końcu natomiast rosł (o 3–5 pkt baz.).