We wtorek rano giełdowi inwestorzy handlowali akcjami Trans Polonii nawet po 3,42 zł, co oznaczało spadek kursu o 13,9 proc. Ostatnio po tak niskich cenach zawierano transakcje ponad miesiące temu. Powodem przewagi sprzedających nad kupującymi były znacznie słabsze od oczekiwanych wyniki wypracowane przez grupę w I kwartale. Mimo że w tym czasie zanotowała wzrost przychodów o 6 proc. (do 54,1 mln zł), to poniosła 0,6 mln zł straty netto (rok wcześniej wypracowano ponad 2,3 mln zł zysku). Pogorszenie kondycji finansowej przewoźnika było efektem negatywnych tendencji występujących w branży transportu drogowego. „Miniony kwartał stał pod znakiem rosnących kosztów prowadzenia działalności transportowej (m.in. wzrost kosztów myta w Niemczech), nieznajdujących odzwierciedlania we wzrostach stawek transportowych” – tłumaczy Trans Polonia.

Czytaj więcej

Trans Polonia wozi więcej płynnej chemii

Spółka wskazuje na kilka czynników zewnętrznych, które będą miały wpływ na jej wyniki w kolejnych okresach. Chodzi m.in. o rozwój gospodarczy w Polsce i Europie Zachodniej, który ma przełożenie na wielkość zapotrzebowania zgłaszanego na specjalistyczne usługi oferowane przez grupę. Jak dla wszystkich przewoźników drogowych, tak i dla Trans Polonii, istotne znaczenie odgrywają ceny diesla. Trzeba też pamiętać, że spółka około 85 proc. przychodów uzyskuje na rynkach zagranicznych, w tym zwłaszcza w krajach strefy euro. Tym samym negatywny wpływ na jej wyniki ma silny złoty. Nie bez znaczenia jest sytuacja społeczno-gospodarcza związana z wojną w Ukrainie. Z kolei wśród czynników wewnętrznych największe znaczenie odgrywają działania związane z utrzymaniem i pozyskaniem odpowiednio wykwalifikowanych kierowców z uprawnieniami do przewozu materiałów niebezpiecznych oraz zapewnienie optymalnego wykorzystania floty.